Adrian Zieliński przez aferę dopingową przełożył ślub [ZDJĘCIA]

2016-08-26 9:25

Przyłapani na dopingu przed IO w Rio bracia Adrian (27 l.) i Tomasz (26 l.) Zielińscy potwierdzają w rozmowie z "Super Expressem", że będą odwoływać się do sądu. - Zapewne sprawa będzie ciągnęła się latami - oceniają realistycznie.

"Super Express" zaproponował braciom coś, co mogłoby przyśpieszyć ewentualne uniewinnienie - badaniewykrywaczem kłamstw.

- To nie jest zły pomysł. Może ludzie by uwierzyli, że naprawdę nie braliśmy dopingu. Ale wykrywacz kłamstw nie jest w stanie zmienić próbki B, a co za tym idzie - decyzji komisji antydopingowej. Przedyskutuję to z Tomkiem i z naszym prawnikiem - mówi nam mistrz olimpijski z Londynu Adrian Zieliński.

Teraz bracia borykają się z poważniejszymi problemami. W związku z aferą dopingową obaj muszą odejść z wojska (pod koniec września kończy im się wypowiedzenie). Stracą pensję (ponad 2500 zł miesięcznie) i stypendium sportowe.

- Nie wiem, jak sobie poradzę. Na razie będę żył z oszczędności w domu rodziców w Mroczy. Liczę na to, że nasze zawieszenie będzie jak najkrótsze. Chciałbym, żeby cała sprawa skończyła się tylko upomnieniem, bo my naprawdę jesteśmy niewinni - denerwuje się Tomasz Zieliński.

Henryk Szynal, prezes klubu Tarpan Mrocza, w którym przez kilkanaście lat trenowali zawodnicy, uważa, że życie z oszczędności, które planuje Tomasz, nie potrwa za długo. - On właściwie nie ma oszczędności. Będzie musiał pójść do pracy - twierdzi.

W lepszej sytuacji jest Adrian Zieliński, któremu przysługiwało stypendium kadrowe (ponad 7000 zł miesięcznie), miał również kontrakty sponsorskie (około 20 000 zł miesięcznie). Od kilku lat mieszkał w Bydgoszczy, kupił ziemię w rodzinnej Mroczy i planował budowę domu. Jego narzeczona Iwona zaszła w ciążę. Jemu też afera dopingowa pokrzyżowała plany, zdecydował się na przełożenie zaplanowanego na wrzesień ślubu. - Różowo nie jest. Nie chcę o tym na razie myśleć - mówi nam.

Rykoszetem oberwał także trener braci, Jerzy Śliwiński.

- Trenuję tych chłopaków od 10 lat, przeszliśmy kilkaset kontroli. Wszystkie negatywne. Będziemy walczyć w sądzie o sprawiedliwość. Tymczasem wszyscy musimy sobie jakoś poradzić. Zarówno psychicznie, jak i w codziennym życiu - tłumaczy trener, który po powrocie z Rio zaczął pracę jako kierowca ciężarówki. - Muszę jakoś żyć - mówi nam.

PS. Do dzisiaj Adrian Zieliński nie udzielił nam definitywnej odpowiedzi, czy po konsultacjach z prawnikiem godzi się na badanie wykrywaczem kłamstw.

Najnowsze