Rafał Majka ma siły dzięki... małej Mai! [ZDJĘCIA]

2017-06-24 4:00

Po raz pierwszy w życiu pojadę w Tour de France jako lider drużyny. Od pierwszego etapu będę w centrum uwagi. Ale bez obaw. Trema mnie nie zje. Jak zwykle zacisnę zęby i powalczę. Tym razem o czołowe miejsce w klasyfikacji generalnej - mówi "Super Expressowi" Rafał Majka (28 l.), kolarz niemieckiej grupy Bora Hansgrohe. Po zwycięstwie w wyścigu Dookoła Słowenii na kilka dni zawitał do rodzinnych Zegartowic.

"Super Express": - Forma ze Słowenii wystarczy na podium w Tour de France?

Rafał Majka: - Najważniejsze, że na półtora tygodnia przed Wielką Pętlą noga nieźle podaje. Zresztą forma jest już od pewnego czasu. Przed Słowenią byłem drugi w wyścigu Dookoła Kalifornii. Procentuje naprawdę katorżnicza praca, jaką z Pawłem Poljańskim wykonaliśmy podczas zgrupowania w Sierra Nevada. Jeździliśmy i mieszkaliśmy na wysokości 2500 m n.p.m. Teraz teoretycznie mam trzy dni odpoczynku, ale i tak trenuję po sześć godzin i przejeżdżam po 200 kilometrów dziennie.

- Po raz pierwszy pojedziesz w Tour de France jako lider grupy. Presja cię nie sparaliżuje?

- Spokojnie. Już od jakiegoś czasu jestem w centrum zainteresowania i nie zgłupiałem. Teraz też sobie poradzę. Nie mogę się już doczekać startu we Francji. To będzie inny wyścig. Nie muszę oglądać się na innych, pracować na lidera i ewentualnie próbować walczyć o etapowe wygrane. Teraz wszystko jest podporządkowane generalce. Będę bardzo zadowolony, jeśli zakończę Tour na miejscu w pierwszej piątce.

- Ostatnim sprawdzianem przed Tour de France będzie niedzielny wyścig ze startu wspólnego o mistrzostwo Polski. Obronisz tytuł sprzed roku?

- Trasa pasuje sprinterom. Górale będą mieli ciężko, ale powalczę, by do Francji zabrać biało-czerwoną koszulkę z orłem, w której startuje mistrz Polski. Pewnie niektórzy nie uwierzą, ale mnie jazda z godłem na piersiach naprawdę dodaje sił. Każdy obserwujący trasę wie, że ściga się najlepszy Polak. Nawet kiedy dopada człowieka kryzys, robi się ciemno przed oczami, to "daje się z wątroby" i jedzie dalej.

- Coś się zmieniło w życiu kolarza Rafała Majki po narodzinach córeczki Mai?

- Wszystko! Dawniej, jeszcze jeżdżąc w Tinkoffie, zabierałem na zgrupowania żonę. Teraz Magda zostaje w domu, bo opiekuje się Mają. Poza tym podczas długich wyścigów i obozów przygotowawczych człowiek strasznie tęskni za dziewczynami. Ale z drugiej strony jest nie podwójna, a potrójna motywacja. Mam dla kogo wygrywać. Aha, zmieniło się jeszcze to, że na wyjazdy jako talizmany zabieram ze sobą misie Mai (śmiech). Jak tak sobie na nie popatrzę, poprzytulam, to mam wrażenie, że przybywa mi mocy.

Nasi Partnerzy polecają

Materiał Partnerski

Materiał sponsorowany