Poprzednie cztery finały James zaliczał w barwach Miami Heat. Dwa razy wygrał, dwa razy przegrał, a niepowodzenie w decydujących starciach zdarzyło mu się już też raz w Cleveland. W 2007 lepsi od jego zespołu - w zaledwie czterech spotkaniach - okazali się koszykarze San Antonio Spurs.
Kobe Bryant chce zakończyć karierę? Manager Lakersów twierdzi, że to tylko kwestia czasu
W drugim starciu z Hawks "Król James" jednak dominował. Zdobył 30 punktów. Dorzucił też dziewięć zbiórek oraz jedenaście asyst. Aż osiem z nich pozwoliło jego partnerom na celne rzuty zza linii trzech punktów. Nic dziwnego więc, że po meczu trener ekipy z Cleveland, David Blatt, nie mógł znaleźć odpowiednich słów, by określić wyczyny swojej gwiazdy: - To jest po prostu nieprawdopodobny koszykarz.
Tak jak nieprawdopodobny jest LeBron, tak w finałach koferencji na wyżyny wznoszą się też koszykarze Cavaliers. W dwóch pierwszych meczach koszykarze Atlanty tylko w pierwszej połowie nawiązywali równą walkę. Podopieczni Davida Blatta po przerwie podkręcali jednak tempo, poprawiali krycie i... wyłączali rywali z gry. Dosłownie. W meczu nr. 1 zawodnicy Hawks rzucili 33 "oczka". Drugie starcie? Zauważalny progres. Całe 38.
I co najważniejsze - oba starcia rozegrane były w Atlancie. Prawdziwa miazga zacząć się może dopiero teraz, gdy LeBron wróci do "swojej hali". Tym samym rekord Billa Russella wydaje się coraz bardziej realny. To właśnie legendarny zbierający Boston Celtics jako ostatni pięć razy z rzędu meldował się w finale NBA.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail
