Kamila Lićwinko, medal, Londyn 2017

i

Autor: Radosław Jóźwiak/CYFRASPORT Kamila Lićwinko z brązowym medalem mistrzostw świata w Londynie.

Kamila Lićwinko po finale skoku wzwyż: Wyszarpałam ten medal!

2017-08-13 16:30

Przeżyła emocje od poczucia słabości do euforii. Kamila Lićwinko (31 l.) walczyła jak lwica i dopięła swego. Wywalczyła w Londynie brązowy medal w skoku wzwyż, po raz pierwszy w wielkiej imprezie na otwartym stadionie. Wzbogaciła polski dorobek w tym czempionacie do siedmiu medali. Co mówiła po zawodach? Była bardzo szczęśliwa!

Zaczęło się gładko - od pokonania wysokości 184 i 188 cm. A potem pojawiły się problemy, po których Polka wypadła z czołówki. 192 i 195 cm zaliczyła w drugich próbach, po których zajmowała lokaty ósmą i szóstą. Na kolejnej wysokości (197 cm) obudziły się demony. W twarzy pojawiło się wielkie napięcie. Była o krok od wyeliminowania z rywalizacji. Ale przeskoczyła poprzeczkę w trzeciej próbie lekko ją trącając. To dało jej trzecią lokatę, za Rosjanką Kuczyną-Łasickiene i Ukrainką Lewczenko, które do tej chwili pokonywały wszystkie wysokości za pierwszym razem. A potem przyszła mała chwila chwały:

Lićwinko jako pierwsza pokonała 199 cm i objęła prowadzenie. Wykonała taniec radości wokół skoczni. Wyrównała rekord życiowy na otwartych arenach (w hali jej wynik to 202 cm). Wyżej w sobotni wieczór już skoczyć nie zdołała. Rywalki skontrowały: Kuczyna 203 cm, Lewczenko 201 cm. Na podium stanęły trzy Słowianki o nazwiskach na L. Kamila wykonała jeszcze jeden skok: przez bariery odgradzające ją od trybuny, gdzie siedział jej mąż i trener, Michał Lićwinko. Uściskali się wieńcząc wspólny małżeński sukces.

- Gdy poprzeczka na 197 zadrgała, ale nie spadła, moje prośby zostały wysłuchane. Dodało mi to chyba skrzydeł. Wyzwoliły się we mnie bardzo duże emocje. Złapałam rytm - mówiła po konkursie rozemocjonowana polska medalistka. - Skok na 199 nie był zbyt udany, niezbyt dobrze wykonałam rozbieg, ale wyszarpałam medal. Cieszę się, cieszę się, cieszę się!

Kilka godzin przed konkursem rozmawiała z psychologiem Janem Blecharzem, ongiś opiekunem Adama Małysza, z którym pracuje od lat. - Dziesięć minut rozmowy, jak zwykle krzepiącej i podbudowującej. Profesor jak nikt potrafi mnie wesprzeć - wyjawiła. Mobilizacja pozwoliła, by wskoczyć na upragnione podium. - Przezwyciężyłam dzisiaj wiele barier - powiedziała medalistka "Super Expressowi".

- Bo przebieg konkursu mnie nieco sparaliżował. Miałam różne myśli. Ale powalczyłam z samą sobą, właściwie po raz pierwszy w karierze. Powalczyłam z rywalkami, z wysokością i o to, by spełnić swoje marzenia, bo wiedziałam, na co jestem przygotowana. Wysokość 199 prześladuje mnie strasznie. Mam lekki niedosyt, że nie udało się tutaj skoczyć wyżej. Ale cieszę się niezmiernie.

Zapytaliśmy jeszcze, czy da się dogonić Kuczynę, która w tym roku wygrywa wszystko. - Czuję się naprawdę bardzo dobrze i stać mnie na bardzo wysokie skakanie. Nie tylko dwa metry, ale dużo więcej - zadeklarowała. - Potrzebuję tylko spokojnego konkursu, takiego "o nic", żeby skoczyć wyżej. A ten konkurs zmobilizował mnie, by atakować wkrótce absolutny rekord Polski. Jeszcze rok temu, po zajęciu 9. miejsca w Rio, czuła zwątpienie. Teraz jakby dostała nowe życie. - Przeszło mi przez głowę, że może czas sobie dać spokój ze sportem, skoro po ciężkim treningu nie potrafię wyzwolić z siebie na zawodach tego, co najlepsze - wyjawiła polskim dziennikarzom.

- Ale kiedy odpoczęłam, pomyślałam, że nie mogę się poddać. Że muszę walczyć sama dla siebie, skoro wiem, że stać mnie na więcej. A nie jest powiedziane, że nie można skakać wysoko w wieku 30 lat i więcej. Wystarczy spojrzeć na Hiszpankę Ruth Beitię, która zwyciężyła w Rio mając 37 lat.

Londyn 2017: Piękna radość Kamili Lićwinko! Mąż czule gratulował jej medalu [ZDJĘCIA]

Londyn 2017: Ile zarobią medaliści z Polski? Więcej niż na igrzyskach!

MŚ w lekkoatletyce: Klasyfikacja medalowa [TABELA]

Najnowsze