Marcin Lewandowski dwa lata temu w Pradze nie miał sobie równych w biegu na osiemset metrów i sięgnął po złoty medal Halowych Mistrzostw Europy. W marcu tego roku chciał być w jak najwyższej formie, by obronić tytuł. Niestety, wygląda na to, że nawet nie wystartuje w zawodach. Wszystko przez chorobę, która zaatakowała jego organizm. Lekkoatleta zbagatelizował chorobę gardła, a później okazało się, że wirus doprowadził do innych zaburzeń. Przed wyjazdem na treningi w RPA badania wykazały, że biegacz ma bardzo złe wyniki krwi.
29-letni zawodnik ze smutkiem udzielił wywiadu portalowi eurosport.onet.pl. – To paskudztwo spustoszyło mój organizm. Potrzebowałem czasu na to, by moja krew znowu wróciła do normy. Siedziałem na wysokości w RPA. Nie mogłem tam jednak zbyt wiele trenować, bo moje serce przy najmniejszym wysiłku niemal chciało wyskoczyć z organizmu. Miałem dwukrotnie wyższe tętno niż normalnie - powiedział. – Chciałem powalczyć o złoty medal. Teraz jednak wszystko stanęło pod znakiem zapytania. Jeżeli wszystko będzie dobrze, to wystartuję w Belgradzie, jeżeli uznam, że moja forma nie jest wystarczająca, to odpuszczę i przygotuję się do sezonu letniego, w którym głównym celem są mistrzostwa świata w Londynie - dodał Marcin Lewandowski.
