Marcelina Witek

i

Autor: Paweł Skraba Marcelina Witek podczas lekkoatletycznych mistrzostw Europy w Amsterdamie. (lipiec 2016 roku)

MŚ w lekkoatletyce: Marcelina Witek chce być o medal lepsza od taty

2017-08-04 23:33

Jej ojciec był oszczepnikiem, trzykrotnym mistrzem Polski. Marcelina Witek (22 l.) też rzuca oszczepem, prowadzona przez ...ojca, Mirosława (50 l.). W tym roku idzie jej to znakomicie: była druga w drużynowych ME seniorów i trzecia w ME do lat 22 z rekordem życiowym 63,03 m.

Lekkoatletka ze Słupska zaprzecza, aby skłonność do tej specjalności odziedziczyła w genach. - Nie byłam „skazana” na oszczep. Owszem, tata zaprowadził mnie kiedyś na treningi ogólnorozwojowe w klubie, żebym się poruszała. Ale rzut oszczepem wybrałam sama mając 13 lat. To było pod wpływem trofeów taty, które trzyma on na strychu. Pomyślałam, że też tak chcę i będę taka jak on albo o jeden medal lepsza. A tata specjalnie dla mnie uzyskał uprawnienia trenerskie i prowadzi mnie oficjalnie już ósmy sezon.

Marcelina uważa, że nie miała specjalnej smykałki do rzucania. - A tata nie naciskał mnie do tego - zastrzega się. - Najważniejsze było odpowiednie przygotowanie ciała, żebym była sprawna, umiała wykonać choćby salto. Żebym była mocną seniorką, a nie utytułowaną juniorką.

Choć młoda, jest mocna psychicznie. - Trzeba mieć mocną głowę w sporcie i w życiu - deklaruje. - I robić swoje. Kiedy trzy lata temu rywalka przerzuciła mnie w finale mistrzostw Polski juniorek, powiedziałam ojcu, że wiem, co mam robić. W przedostatniej kolejce rzuciłam daleko, ale spaliłam. A w ostatniej wyszłam na prowadzenie, z rekordem kraju juniorek. Po czym goniła ten rekord i poprawiłam go na koniec sezonu. Rok później zostałam mistrzynią Polski seniorek, chociaż odczuwałam bóle przeciążonego łokcia.

Medalistka ME U23 mieszka w rodzinnym Słupsku, a studiuje zaocznie w gdańskiej AWFiS. Wiele czasu spędza w ośrodku w Cetniewie, gdzie w zimie czasami rzuca przy leżącym na stadionie śniegu. Ale minionej wiosny spędziła 5 tygodni w ciepłej Hiszpanii, gdzie mogła ćwiczyć zmiany w technice.

- Postanowiliśmy, bym rzucała „z barku” czyli wyprostowanym ramieniem, a nie z ugiętym łokciem. Wiadomo, że wtedy dźwignia jest dłuższa. Efekty przyszły szybko. W tym roku słupszczanka idzie w górę w światowej hierarchii. Zdaje sobie jednak sprawę, że jako dziewiętnasta oszczepniczka w tabeli światowej 2017 jest wciąż nadzieją na przyszłość.

- W tym roku chciałabym wejść do finału mistrzostw świata. A przez najbliższe trzy lata zrobię wszystko, by pojechać na igrzyska do Tokio. Ambicje mam wysokie, walczę do końca i nie poddaje się. Podium? Każdy by chciał. Tylko że oszczep jest nieprzewidywalny...

Piękny gest polskiej lekkoatletki. Sprzeda medal, by pomóc chorej na raka

MŚ w lekkoatletyce: Nadzieje medalowe Polski

Polacy na MŚ w lekkoatletyce. Ile medali zdobyli biało-czerwoni?

Najnowsze