Ostatnie pchnięcie MISTRZA. Tomasz Majewski ZAKOŃCZYŁ karierę [ZDJĘCIA]

2016-09-07 9:23

To był jego ostatni start. Kilka dni po 35. urodzinach Tomasz Majewski zakończył wspaniałą 20-letnią karierę. Na pożegnanie pchnął kulę w Zagrzebiu na odległość 20,24 m.

Dwa tytuły mistrza olimpijskiego, złoto i brąz ME, srebro MŚ, do tego kilka medali w czempionatach halowych to wspaniały dorobek mistrza. Ale nie na tamtych arenach wykonał najlepsze pchnięcia w karierze.

- Na zawodach najlepszą próbą było pobicie rekordu Polski w Sztokholmie (21,95 m w lipcu 2009 r. - red.). Ale jeszcze lepsze miałem podczas treningów przed sezonem halowym 2006 - wspomina Majewski. - Robiłem z kulą, co chciałem. Brałem ją do ręki i leciała. A potem złapałem kontuzję i nic z tego nie wyszło.

Na pierwszy medal przyszło mu czekać długo. Zdobył go, mając 26 i pół roku.

- Ale myśli o porzuceniu sportu miałem tylko w wieku juniora - zapewnia. - Potem, nawet gdy miałem problemy ze zdrowiem, byłem na światowym topie i wiedziałem, że wrócę na swoje miejsce. Zakończyłem karierę w dobrym zdrowiu. Wyprostowała je operacja kręgosłupa w styczniu ubiegłego roku.

Powszechnie uważa się, że sport wyczynowy to zdrowie. utracone.

- Muszę dbać, by mięśnie trzymały wszystko w kupie, bo niektóre elementy mojego organizmu są mocno zużyte, wręcz zdezelowane - przyznaje kulomiot. - Za ileś lat pewnie zaczną się odzywać. Bo na przykład - jak powiedział lekarz - mam bark 60-latka.

Lekkoatleta pochodzący z mazowieckiej wioski Słończewo nie przejmuje się zanadto tym, co stracił przez sport. Cieszy się tym, co zyskał.

- Sportowi zawdzięczam to, jakim jestem człowiekiem, i to, jak potoczyło się całe moje dotychczasowe życie. Jako sportowiec wchodziłem przecież w dorosłość. Udało się wszystko poustawiać: życie prywatne i życie zawodnika - mówi szczęśliwy mąż i ojciec. - No i mam teraz z czego żyć.

Wkrótce zacznie karierę działacza. Trenerem być nie chce, chociaż mógłby korzystać z doświadczeń swoich i trenera Henryka Olszewskiego, który prowadził go przez 15 lat. Nie odnajduje w sobie nauczyciela.

- Będę kandydował na prezesa mazowieckiego związku lekkoatletyki oraz do zarządu PZLA - zapowiada. - Na fotel sternika PZLA jeszcze za wcześnie. Trzeba uczyć się i zdobywać doświadczenie na dole.

W nową fazę życia wchodzi niezmiennie z warkoczykiem i długimi włosami, jakie nosi od lat.

- Na razie mam długie, chociaż w pewnych miejscach jest ich trochę mniej - śmieje się. - Żona mówi, że nie wyobraża sobie mnie z krótkimi włosami.

Najnowsze