ME w piłce ręcznej: To oni wychowali polskich bohaterów. Rodzice szczypiornistów

2016-01-18 19:07

Nasi szczypiorniści po dwóch dreszczowcac, z Serbią i Macedonią, zapewnili sobie awans do kolejnej fazy ME w piłce ręcznej. Biało-czerwoni uchodzą za drużynę z wielkim charakterem. Michał i Bartosz Jureccy oraz Karol Bielecki to gladiatorzy, którzy nie cofają się w żadnej sytuacji. Trudno się dziwić, skoro wychowywali ich bardzo kochający rodzice.

Michał Jurecki na ME w piłce ręcznej jest w niezwykle wysokiej formie. "Dzidziuś" został wybrany najlepszym zawodnikiem pierwszego spotkania z Serbią, a w rywalizacji z Macedonią to on w newralgicznych momentach dźwigał biało-czerwonych. Głównie właśnie jego podania otwierały Kamilowi Syprzakowi na szóstym metrze możliwość trafienia do siatki Borko Ristovskiego. W kadrze gra wspólnie ze swoim bratem - Bartoszem.

ME w piłce ręcznej: Rodzice polskich szczypiornistów

Bracia Jureccy byli skazani na sport. - Tylko piasek z butów im wysypywałam. Od rana do nocy ganiali za piłką. Grali i w rękę, i w nogę - mówiła w rozmowie z "Super Expressem" ich mama, pani Aniela. Kochająca i czuła zawsze bacznie patrzyła na postępy swoich pociech nie tylko na boisku, lecz także w szkole. Choć czasami kłamali, że nie dostali dwójki, to nigdy klasy nie powtarzali. To w dużej mierze zasługa właśnie ich mamy.

Bartosz i Michał mają zupełnie inne charaktery, co widać też na boisku. "Szreku" spokojny i ułożony, a "Dzidziuś" szalony i zawsze mający swoje zdanie. Z domu wynieśli jednak przeświadczenie, że jako bracia muszą zrobić dla siebie wszystko. - Bartek milczał, a Michał zanim coś zrobił, to musiał się nagadać. Czasami ostro się spierali, ale to najlepsi przyjaciele. Jeden za drugim pójdzie w ogień - powiedziała pani Aniela.

Inny z naszych szczypiornistów, Karol Bielecki, charakter wyniósł z domu. Zarówno ojciec Mirosław, jak i mama Zdzisława wspominają do dzisiaj dziecięce lata "Koli". Według nich nigdy nie był przywódcą grupy, ale zawsze cechowała go wielka ambicja. To wyjaśnia jego powrót na boisko po utracie oka w 2010 roku. Wielu sportowców poddałoby się i zakończyłoby karierę, ale nie Bielecki.

Rozgrywający stał się niemal narodowym bohaterem, gdy w niespełna pół roku pojawił się na parkiecie w koszulce z orzełkiem na piersi. Wrócił także do rodzinnego świętokrzyskiego i klubu, w którym wypłynął na szerokie wody. Rodzice Karola Bieleckiego oglądają każdy mecz z udziałem syna, a w stolicy Gór Świętokrzyskich na jego cześć powstają chwytające za serce filmiki.

Najnowsze