"Super Express": - Jest pan zadowolony z losowania?
Talant Dujszebajew: - Nie! Wolałbym, żebyśmy zmierzyli się z PSG albo Croatią Zagrzeb. Smutno mi, że będę musiał grać przeciwko synowi.
- Alex już dzwonił?
- Dopiero skończyliśmy ligowy mecz z Chrobrym Głogów (36:18 dla Vive) i nawet nie miałbym kiedy z nim pogadać. Ale codziennie rozmawiamy wieczorem, więc pewnie dziś też porozmawiamy, głównie o meczu Vive - Vardar. Cóż, w sporcie czasami się zdarza, że naprzeciwko siebie stają przyjaciele, bracia czy ojciec z synem. Przed meczem uściskam Aleksa, będę mu życzył zdrowia i niech wygra lepszy. Zapewniam, że wynik tej konfrontacji nie będzie miał wpływu na nasze rodzinne relacje. Przecież nie będę go kochał mniej, gdy rzuci kilka goli.
Vive zagra z Vardarem. Grzegorz Tkaczyk: Los nie był dla nas łaskawy [WIDEO]
- Był pan zaskoczony, że Vardar wygrał z Wisłą aż jedenastoma bramkami?
- Nie, podobnie jak nie byłem zdziwiony, że w pierwszym meczu Płock był lepszy o sześć goli. Na tym poziomie o końcowym sukcesie decydują detale. Vardar to świetna drużyna, ale mogę obiecać polskim kibicom, że zrobimy wszystko, żeby pomścić Wisłę.
- Po sezonie podobno Vive opuszczą rozgrywający Grzegorz Tkaczyk i Uros Zorman...
- Niech pan nie wierzy we wszystko, co ludzie gadają. Obaj mają ważne kontrakty, są naszymi kluczowymi zawodnikami i wierzę, że będziemy współpracować również w przyszłym sezonie.
- Jakich czarów pan użył, żeby przywrócić do wielkiej formy Karola Bieleckiego?
- To tylko jego zasługa, bo chciał mocno pracować i walczyć.
- Jestem zwolennikiem metody małych kroków. Najpierw ograjmy Vardar, a potem pomyślimy co dalej.