Michał Listkiewicz

i

Autor: East News

Michał Listkiewicz: Jak za Lońki

2017-04-25 4:00

Gdy sowiecki kacyk Lońka Breżniew przybył do Polski, na peronie i stołecznych ulicach witały go "spontanicznie" tłumy ludzi zwolnionych na tę okazję z pracy i obdarowanych kiełbasą oraz rajstopami dla żony. Po wyjeździe pijanego jak bela dygnitarza Dworzec Centralny zamknięto, bo dach przeciekał.

Donalda Tuska na tym samym dworcu witano takimi samymi czerwonymi transparentami, choć pani Janda z pracy zwolniła się sama, wszak jest dyrektorką. Spontanu w tym za grosz, wolę Tuska haratającego w gałę, bo robi to szczerze i z ochotą, choć jak to każdy polityk topornie. Jedyne naprawdę spontaniczne powitanie odbyło się po powrocie z niemieckiego mundialu drużyny Kazimierza Górskiego. Kosztem urlopu, wagarów, ale z potrzeby serca.

Armia gryzipiórków zatrudniona przez stołeczny Ratusz do zarządzania sportem to szkodnicy. Nawet flagi narodowej nie potrafią uszanować, przed miejskim stadionem Polonii wisi brudna ściera udająca flagę. Na drugim biegunie mamy nową fundację Sport Twoją Szansą skierowaną do młodzieży z ubogich rodzin marzącej o karierze sportowej. Niejeden Janko Muzykant spełni marzenia, gdy do sprawy zabrali się młodzi pasjonaci i dawni mistrzowie stadionów, a nie urzędasy odliczające godziny za biurkiem.

Najnowsze