Czasu nie da się cofnąć

i

Autor: archiwum se.pl

AGATA MRÓZ, film NAD ŻYCIE. Jacek Olszewski: Czasu nie da się cofnąć - WYWIAD

2012-10-18 12:34

Film "Nad życie" opowiada tragiczną historię życia jednej z najlepszych polskich siatkarek, Agaty Mróz-Olszewskiej (+ 26 l.). Chora na białaczkę w 2008 r. przeszła udany zabieg przeszczepienia szpiku kostnego. Dwa tygodnie po zabiegu zmarła... Jej mąż Jacek Olszewski (37 l.) specjalnie dla "Super Expressu" opowiada o swoich wrażeniach po obejrzeniu produkcji.

"SE": - Widział pan film "Nad życie" po raz pierwszy?

Jacek Olszewski: - Tak, nie chciałem oglądać go wcześniej. Ufałem scenarzystom, producentom, że nie zepsują tej historii. Nie zepsuli, pokazali bardzo pięknie to, co się wydarzyło w naszym życiu. Jak na 90 minut, zebranie naszego życia w tak krótkim czasie wyszło nieźle. Zabrakło mi niektórych fragmentów, niektórych było za dużo, ale może trudno mi być obiektywnym.

- Gdy dowiedział się pan, że powstanie film o Agacie, to co pomyślał?

- Poczułem lekki niepokój, gdy dostałem scenariusz, gdy zobaczyłem, że to nie do końca ja. Przeraziłem się trochę tego, bo ludzie stwarzają sobie wizerunek osoby na podstawie tego, co widzą w mediach, ale stwierdziłem, że to nie będzie ważne, że ważne jest to, co człowiek czuje sam, co robi. Zawsze ktoś będzie mówił dobrze, a ktoś źle.

- Jak podoba się panu Olga Bołądź w roli Agaty?

- Zagrała to bardzo realistycznie. Nie ma momentu, gdy tej dziewczynie nie wierzymy. Myślę, że jest bardzo podobna.

- Czegoś zabrakło w filmie?

- Zabrakło mi miłości. Michał Żebrowski gra w tym filmie mnie i pretenduje do miana zimnego drania, który dopiero po jakimś czasie się ocknął, u nas tak nie było. Walczyłem i byłem z Agatą od początku. A co do filmowego bohatera, lepiej późno niż wcale, ważne, że dojrzał do tego, aby wspierać drugą osobę.

- A jakie były dla pana najtrudniejsze, najbardziej wzruszające momenty?

- Chyba ten, gdy Agata odwiedza w klinice małą dziewczynkę i daje jej piłkę z autografami siatkarek i gdy potem ta dziewczynka umiera. Agata była w klinice hematologii dziecięcej we Wrocławiu. Gdy tam byliśmy, zmarło kilkoro dzieci. Ten widok małych, obolałych dzieci z głowami bez włosów to obraz, który zostaje w pamięci do końca życia. Te kadry przypominały mi momenty, kiedy byliśmy w klinice.

- Czy ten film mimo wszystko daje nadzieję?

- Na pewno, mimo że kończy się tragicznie jak nasza historia. Daje nadzieję na to, że trzeba walczyć do samego końca. W przypadku Agaty się nie udało, ale innym tak. Trzeba walczyć o siebie do końca, nie dawać się lekarzom, sami mieliśmy tego dowody. Dzisiaj mogłoby nie być ani Lilki (córka, lat 4 - red.), ani Agaty. Czasu nie da się cofnąć, ale podjęliśmy jedyny słuszny krok. Nie ma co rozpamiętywać, co by było gdyby. Nigdy nie odpowiem sobie na to pytanie, akceptuję rzeczywistość taką, jaka jest, i żyję dalej.

Najnowsze