Krzysztof Ignaczak, Liga Światowa 2013

i

Autor: East News

Krzysztof „Igła” Ignaczak: Musiałem się powstrzymywać, żeby się nie rozbeczeć jak bóbr

2017-05-21 12:21

Na pożegnanie dostał wielką igłę (którą najpierw sam musiał znaleźć w stogu siana) i... tortem po twarzy. Krzysztof Ignaczak, jeden z najbardziej znanych i lubianych polskich siatkarzy, hucznie pożegnał się z uprawianą dyscypliną w Spodku podczas wygranego 3:0 meczu kadry z Iranem.

10 tysięcy ludzi w katowickiej mekce polskiej siatkówki zgotowało „Igle” owację, gdy po kilku minutach pierwszego seta z Persami schodził z parkietu. Ignaczak to kolejny zawodnik wielkiej generacji urodzonej w końcu lat 70. (rocznik 1978), który żegna się ze sportem, po Pawle Zagumnym, Piotrze Gacku, Sebastianie Świderskim, Pawle Papke i Piotrze Gruszce. Po meczu były kolejne nagrody i honory dla gracza, który pierwszy raz założył reprezentacyjną koszulkę w 1998 roku i rozegrał w kadrze 322 mecze. Co prawda na koszulce miał liczbę 321, bo zapomniano wliczyć spotkanie pożegnalne, ale bohater wieczoru nie robił z tego problemu. – Pasuje, bo „3, 2, 1, start”, no a u mnie akurat meta – zauważył.

Ignaczak wzruszył się w czasie pożegnania. – Gdy prezes związku wnosił koszulkę z numerem 321, chciało mi się płakać – przyznał. – Wytrzymałbym nawet całego seta, ale mnie siłą zdjęli – śmiał się, opisując wrażenia z pobytu na parkiecie w meczu z Iranem. Trzeba pamiętać, że Ignaczak zakończył zawodową karierę rok temu. Teraz odbyło się jedynie oficjalne pożegnanie. – Taka przerwa musi robić swoje, już po rozgrzewce czułem, że lekko odpływam – nie ukrywał „Igła” – Dla mnie było to jednak magiczne wydarzenie. Emocje są ogromne. Gdy znowu byłem z chłopakami w szatni, mogłem poczuć ponownie tę niesamowitą atmosferę, wróciły wspomnienia z całej kariery, i te dobre, i te złe. Przez moment miałem łzy w oczach, musiałem się powstrzymywać, żeby się nie rozbeczeć jak bóbr.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze