Murphy Troy nabrał krzepy na suszonej wołowinie [WYWIAD]

2015-03-18 9:00

Jest pierwszym siatkarzem PlusLigi, który przekroczył w tym sezonie 500 punktów. Dzieli i rządzi w ataku w zespole, który stał się rewelacją rozgrywek i w środę rozegra trzecie spotkanie o awans do finału ze Skrą. Amerykański bombardier Murphy Troy (26 l.) wierzy w awans Lotosu Gdańsk do wielkiego finału i zdradza "Super Expressowi" sekret swoich atomowych uderzeń.

"Super Express": - Śledzisz statystyki? Właśnie przekroczyłeś pół tysiąca zdobytych punktów w silnej polskiej lidze, w której na twojej pozycji występują takie gwiazdy jak Wlazły, Schöps czy Łasko.

Murphy Troy: - Na pewno to dla mnie dobry sezon, co nie znaczy, że nie mogę i nie chcę być jeszcze lepszy. Jednak to nie jest tak, że ten, kto zdobył najwięcej punktów, jest najlepszy. Mam więcej szans na dobry wynik punktowy, bo gram bardzo dużo. Zamiast skupiać się na statystykach, myślę teraz wyłącznie o tym, jak awansować do finału.

- Nie jesteście faworytami półfinału ze Skrą, a jednak wygraliście pierwszy mecz i w drugim też nie byliście daleko od niespodzianki. Zaskoczyło cię to?

- Na razie idzie nam dobrze, gramy na styku. W play-off wszystko może się zdarzyć, także nasze wygrane ze Skrą, która jest piekielnie trudna do pokonania. Na razie nie jesteśmy gorsi, a nasza porażka w drugim meczu wynikała głównie z większej liczby popełnionych błędów.

Final Four LM. Karol Kłos: Do Berlina jedziemy po zwycięstwo!

- Kibice podziwiają cię za atomowe zbicia. Atakujesz, jakbyś wbijał gwoździe w parkiet. To się da wyćwiczyć w hali lub na siłowni?

- Pracuję nad tym od dawna. Nie da się być dobrym siatkarzem na tej pozycji bez mocnego ataku. Ale nie chodzi tylko o czystą siłę, liczy się także dynamika, szybkość uderzenia, płynny ruch ramienia. Z tego rodzi się moc i na to zwracam uwagę. Kiedy się spojrzy na Mariusza Wlazłego, nie widzi się kolosa. Ten facet na pewno nie wymiata na siłowni, a jednak jego ataki i serwisy należą do najmocniejszych w lidze. Bije błyskawicznie, jak batem.

Siatkówka: Jochena Schoepsa napędzą spodnie na prąd!

- Słyszałem, że pomaga ci jedzenie specjalnie sprowadzane z USA i dba o to twoja dziewczyna.

- Bardzo lubię przekąski, których w Polsce nie mogę dostać, na przykład przepadam za suszoną wołowiną. Dlatego ucieszyłem się, kiedy dostałem od niej pocztą różne smakołyki. A Blair już nie jest moją dziewczyną, lecz narzeczoną. Od niedawna jesteśmy zaręczeni. Poprosiłem ją o rękę na sopockim molo.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze