Philippe Blain: Jestem strażakiem [WYWIAD]

2016-03-30 16:20

- Siatkarze nie muszą być przyjaciółmi i chodzić na kawę, by stworzyć dobry zespół – mówi „Super Expressowi” Philippe Blain (56 l.), nowy trener Skry Bełchatów. Francuz przejął drużynę po zwolnieniu Miguela Falaski, który nie umiał ugasić konfliktów między zawodnikami.

- Wszyscy nazywają dziś pana „strażak Blain”.

- Wcale nie jestem zdziwiony. Każdy trener jest po trochu strażakiem, bez względu na to czy pracuje od dawna, czy wchodzi do drużyny w trakcie sezonu jak ja teraz. To w ogóle nie jest łatwa i prosta robota. Pracuję w Skrze do 1 maja, a potem wracam do kadry i przygotowujemy się do kwalifikacji olimpijskich w Tokio. Wtedy całą uwagę poświęcę pracy z reprezentacją.

- Co można zrobić w miesiąc?

- Na przykład dostać się do finału PlusLigi. To jest dzisiaj główne zadanie Skry. Problem w tym, że nawet grając kapitalnie, możemy nie awansować, bo nie wszystko zależy od nas.

- Skra ma problem dyscyplinarny, a nie sportowy. Dla pana to bardziej wyzwanie psychologiczne czy siatkarskie?

- Sytuacja nie jest łatwa. Musze znaleźć z siatkarzami wspólną drogę, utrzymać ich dyspozycję, która w wielu meczach była znakomita, choćby w finale Pucharu Polski. Jeśli każdy da z siebie 100 procent, nie będę miał problemów. Nie da się utrzymać perfekcyjnego poziomu we całym sezonie, ale na pewno da się unikać głupich błędów i zachować koncentrację.

- Tylko czy można normalnie pracować, gdy siatkarze są skonfliktowani?

- Ja nie buduję drużyny przyjaciół, tylko zespół walczący o mistrzostwo Polski. Zawodnicy nie muszą się lubić i chodzić w wolnym czasie na kawę. Cel jest inny: poświęcenie wszystkiego dla klubu i wypełnienie zadania sportowego. Do tego nie trzeba się kochać. Wystarczy zaakceptować zasady organizacji.

Zobacz: Awantura w Skrze Bełchatów. Wyrzucili trenera, bo gwiazdy się pożarły

- Rozmówił się pan ze wszystkimi graczami?

- Aż taki wydajny nie jestem (śmiech). Dopiero od środy rano jestem w klubie. Przeprowadziłem kilka indywidualnych rozmów, ale zamierzam spotkać się z każdym. Będę kontynuował pracę, którą rozpoczął poprzednik, w tej chwili nie ma czasu na wielkie zmiany.

- Nie zostanie pan w Skrze na przyszły sezon?

- Za wcześnie na takie deklaracje. Uważam jednak, że jeśli otrzymuje się propozycję pracy w klubie o takim poziomie sportowym, to trzeba ją uznać za zaszczyt. To niezwykle interesujące wyzwanie. Mój kontrakt z polską federacją pozwala mi łączyć funkcję asystenta z pracą w klubie.

- Co powiedział Stephane Antiga, kiedy usłyszał, że będzie pan prowadził Skrę?

- „Powodzenia i pracuj dobrze”.

Najnowsze