„Super Express”: Baja Poland 2015 będzie dla Ciebie wyjątkowym rajdem, prawda?
Jakub Przygoński: To będzie dla mnie duże wyzwanie, ponieważ przesiadłem się z motocykla do auta i Baja Poland będzie dla mnie pierwszym startem za kierownicą Mini. Dużo już wiem, ale sporo jeszcze nie wiem, więc stres się pojawi. Wystartuję w tym samym zespole, co Krzysztof Hołowczyc i Adam Małysz, więc będziemy silną grupą Polaków. To bardzo ważne, bo będziemy mieli większą siłę.
Dlaczego zdecydowałeś się na taki krok?
Tak naprawdę po tegorocznym Dakarze zostałem zaproszony do testów w Mini. Obsługa powiedziała, że mam doskonałe czucie auta. Mam też 30 lat dobrą motorykę, więc uznaliśmy, że być może to jest doskonały moment, aby dokonać tej zmiany. W podobnym wieku z motocykla zsiadali tacy zawodnicy jak Nasser Al-Attiyah, czy Nani Roma.
Rady od Marka Dąbrowskiego już były?
Rady dostałem od Krzyśka Hołowczyca, Adama Małysza i oczywiście Marka Dąbrowskiego. Za wszystkie bardzo im dziękuję. Rozmawiałem też z Nasserem. Wiem, że będę popełniał jeszcze sporo błędów, bo dopiero wchodzę do tej dyscypliny, ale... nie muszę wszystkich popełnić.
Jesteś dumny, jako Polak, że w twoim kraju odbywa się taki rajd jak Baja Poland, będący jedną z eliminacji MŚ w rajdach cross-country?
Ten rajd jest niesamowity. Niesamowite, że w Polsce możemy zorganizować zawody pseudo pustynne. Tereny wokół Szczecina i Drawska Pomorskiego są zróżnicowane i sprzyjają fajnej rywalizacji. Cieszy też fakt, że przyjeżdżają tu najlepsi kierowcy. Duża w tym zasługa Krzyśka Hołowczyca, który włożył dużo pracy, bo to on w zasadzie zbudował ten rajd.
Jaki jest twój cel?
Będę się starał jechać szybko, ale jak szybko będę jechał, tego określić nie potrafię, bo nigdy nie ścigałem się samochodem w zawodach. Potraktuję to, jako testowe zawody, aby zobaczyć jak wypadnę na tle innych.