Martin Kaczmarski: Chcę być lepszy od „Hołka”

2015-05-29 19:01

Przed Martinem Kaczmarskim i Krzysztofem Hołowczycem zupełnie nowe wyzwanie.  Po latach startów w rajdach cross-country, kierowcy Lotto Teamu zamienili samochody terenowe na rallycrossowe wyścigówki. Na razie obaj uczą się nowej dyscypliny, ale nie ukrywają swoich ambitnych planów   - Wierzę, że wspólnie z Krzyśkiem zajdziemy bardzo daleko  - przyznał w rozmowe z „Super Expressem” Martin Kaczmarski.

- W rajdach terenowych zdążyłeś wyrobić sobie dobrą pozycję, stawiając na rallycross tak naprawdę zaczynasz od początku. Warto było?

- Jeśli życie daje mi możliwość robienia czegoś nowego, czegoś co kręciło mnie od dawna, to dlaczego nie spróbować? Pierwsze starty to dla mnie spory kubeł zimnej wody, bo o ile w rajdach terenowych dzięki Krzyśkowi w miarę szybko doszedłem do tej czołówki, tak tutaj dojechałem ostatni. Wesoło nie było, ale każde okrążenie wiele mnie uczy. Można powiedzieć, że z kierowcy jeżdżącego na wysokim poziomie znowu stałem się świeżakiem, co w niektórych momentach bardzo widać.

- W jakich na przykład? Z czym masz największy problem?

- Za bardzo chcę wygrywać. Ta chęć powoduje, że czasem zbyt mocno atakuję samochody. Każdy taki atak jest ryzykiem i to ryzyko biorę pod uwagę. Może to zabrzmi prozaicznie, ale ciężki jest moment startu. W rajdach cross-country nie miało to znaczenia. Tutaj jest inaczej, a do tego te samochody, cała procedura startowa i spotter, który Ci podpowiada, powodują, że czasami jest zbyt dużo informacji podczas jednej sekundy. Na razie traktuję to wszystko jako zabawę, a w pierwszym sezonie stawiam na naukę, bo znowu jestem uczniem i gościem, którego wszyscy leją. Ale spokojnie, dźwignę to.

WRC: Robert Kubica dziewiąty w Rajdzie Portugalii. Pierwsze punkty w sezonie!

- Niejednokrotnie podkreślasz, że wiele zawdzięczasz Krzysztofowi Hołowczycowi. Myślisz, że wspólnie możecie sięgać po najwyższe laury?

- Wierzę, że wspólnie z Krzyśkiem zajdziemy bardzo daleko. Mamy świetne samochody, świetny zespół, a ja mam świetnego mistrza, dzięki któremu jestem tu gdzie jestem. Ze swojej strony mogę obiecać jak najlepsze wyniki, bo jeśli ktoś mi powie, że jestem leszczem, to będę spał w samochodzie dzień i noc, żeby być coraz lepszym.

- Lepszym od „Hołka”, który otwarcie mówi o tytule Mistrza Świata? Jaki masz cel?

- Pierwsze miejsce na MŚ jest jedno, więc musimy się z Krzyśkiem jakoś dogadać <śmiech>. Może to zabrzmi nieskromnie, ale nie jeżdżę po to, żeby być ostatni. Chcę wygrywać z Krzyśkiem i być może kiedyś stać się lepszym od swojego mistrza.

- Mocno ze sobą rywalizujecie? Podobno kilka razy wjechałeś w tył samochodu swojego kolegi z teamu.

- Rzeczywiście, kilka razy obiłem mu tył samochodu. Mieliśmy też trochę spięć podczas wyścigów, ale rywalizacja jest tylko na torze. Nie przenosimy jej do serwisu, bo tam jesteśmy przyjaciółmi.

Najnowsze