PGE Ekstraliga: Koniec żużlowych milionerów. Eldorado bez złota! [ZDJĘCIA]

2015-12-30 3:00

Przez lata polskie kluby spełniały kosmiczne żądania finansowe gwiazd żużla. Ale kończy się to eldorado. Większość żużlowców w przyszłym sezonie będzie jeździć za znacznie mniejsze pieniądze.

Jeszcze kilka lat temu najlepsi zawodnicy zarabiali nawet 2,5 miliona złotych netto za sezon (podatek płacił zwykle klub). Teraz najbogatsi (Greg Hancock i Tai Woffinen) zgarną znacznie mniej - po około 1,6 miliona.

Problemy Grega Hancocka

Braki w portfelu najbardziej odczuje Krzysztof Kasprzak (31 l.). Kapitan Stali Gorzów zaliczył wielki sportowy zjazd. Po zdobyciu w 2014 roku wicemistrzostwa świata w 2015 przegrał co tylko się dało. Na dodatek nie radził sobie z krytyką, nie potrafił dopasować sprzętu. Nie dostał żadnej oferty transferowej i aby nie trafić na bezrobocie, zgodził się na kontrakt ze Stalą mniejszy aż o... 50 procent! W 2015 roku kasował za sezon 1,6 mln, a w 2016 będzie to "tylko" 800 tysięcy. Z jednego z najlepiej opłacanych riderów spadł do poziomu ligowego średniaka.

Znacznie straci też Grigorij Łaguta (31 l.). Rosjanin w KS Toruń zarabiał 1,4 mln, Chciał odejść, rozmawiał z klubami z Wrocławia, Grudziądza i Zielonej Góry, ale żądał za dużo i negocjacje zerwano. Potulnie wrócił więc do... Torunia. Szefowie klubu stwierdzili, że oczywiście może jeździć, ale za 800 tysięcy złotych. Rosyjska duma Łaguty nie pozwoliła na taką obniżkę. Pertraktował z ROW Rybnik i GKM Grudziądz, które zaoferowały po milionie. Wybrał ROW (ze względu na lepszy dla niego przyczepny tor).

Po kieszeni dostanie również Jarosław Hampel (33 l.), który miał poważną kontuzję (złamana kość udowa) i leczył ją przez niemal cały sezon 2015. Kluby nie wiedzą, czy wróci do dawnej jazdy, więc i oferty nie były takie jak kiedyś. Rozmawiał z Betardem Wrocław, ale ostatecznie będzie dalej występował w Falubazie, jednak już nie za 1,7 mln za sezon, ale 1,4. Co i tak jest bardzo dobrym kontraktem.

Skąd tak drastyczne obniżki zarobków gwiazd? Przede wszystkim dlatego, że szefowie klubów wreszcie zrozumieli, że kontrakty były przeszacowane. Oszczędny żużlowiec jest w stanie przejeździć sezon na 3 silnikach i wydać na to ok. 200 tysięcy złotych, a przecież dostaje jeszcze kasę od sponsorów. Łatwo więc policzyć, że nawet po drastycznych cięciach w kieszeni i tak zostanie dużo pieniędzy.

Najnowsze