Na piątym etapie Rajdu Dakar 2018 Rafał Sonik miał wielkiego pecha. W pewnym momencie spadł z wydmy razem z quadem i doznał bardzo bolesnej kontuzji nogi. Co prawda zdołał dojechać do mety, ale badania przeprowadzone tuż po zakończeniu ścigania wykazały uraz kości strzałkowej i piszczelowej. Gdy zaś przewieziono go do szpitala w Limie okazało się, że noga jest złamana.
To oczywiście oznaczało koniec przygody Sonika z Dakarem. Teraz zaś okazuje się, że polski quadowiec będzie też musiał przejść operację. Z tym trzeba jednak poczekać, aż zostanie przetransportowany do kraju - Organizatorzy Rajdu Dakar zawsze pomagają wrócić do domu uczestnikom, którzy nie ukończyli zmagań z powodu kontuzji. Jestem już w kontakcie z lekarzami w kraju i za kilka dni wrócę by poddać się operacji. Dopiero wtedy dowiemy się, jak długo potrwa rehabilitacja, ale ze wstępnej oceny wynika, że wcześniej czy później wrócę na quada - przyznał Sonik cytowany przez Sport.pl.
Jednocześnie Polak zaznaczył, że już nie może się doczekać powrotu do ścigania. Przyznał też, że wpływ na jego nieszczęśliwy wypadek mogli mieć organizatorzy, którzy najpierw na trasę wypuścili samochody i ciężarówki. Te wytworzyły koleiny niebezpieczne dla innych pojazdów i m.in. właśnie to mogło się przyczynić do pechowej sytuacji, jaka spotkała Sonika.
ZOBACZ: Były trener Chelsea wycofał się z Rajdu Dakar po nieszczęśliwym wypadku