Bez tego dokumentu nie może brać udziału w zawodach. Superlicencję można porównać do prawa jazdy na zwykłe auta. W przypadku F1 trzeba jednak spełnić nieporównanie więcej warunków dotyczących klasy sportowej. Chodzi głównie o wyniki osiągane w ostatnich sezonach, ale wiadomo, że w przypadku Kubicy sytuacja jest specyficzna, bo ostatni raz krakowianin jechał bolidem w Grand Prix jesienią 2010 roku. Wówczas przepisy Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) dopuszczają przyznanie superlicencji na innej podstawie.
Zobacz: Robert Kubica: Szanse na mój powrót do F1 oceniam na 80-90 procent
FIA może uznać, że kierowca, który wcześniej niż 3 sezony temu miał już taki dokument, nadal prezentuje wysokie umiejętności i kwalifikuje się do ponownego otrzymania superlicencji. Dodatkowym warunkiem jest wtedy konieczność przejechania minimum 300 km bolidem F1 z prędkościami wyścigowymi w ciągu maksimum dwóch dni testowych. To ostatnie może zostać spełnione po drugim teście z Renault. W grę wchodzi także udział Kubicy w oficjalnych testach F1 na początku sierpnia na Hungaroringu.
O tym, że dojdzie do takich sprawdzianów Polaka w bolidzie renault w najnowszej specyfikacji z 2017 r., napisał portal italiaracing.net. Kubicy sprawa superlicencji nie spędza snu z powiek. – Zasady są proste i nie sądzę, bym miał problemy z jej dostaniem – stwierdził podczas niedawnego czatu internetowego z polskimi kibicami.