Tomasz Gollob dla "SE": Jestem spełniony ale dalej chce mi się jeździć!

2016-10-17 9:27

Mimo 45 lat na karku mistrz Tomasz Gollob nie zamierza żegnać się z żużlem. - Jeszcze nie rozpoczął się u mnie proces kończenia kariery. To jeszcze trochę potrwa. Kocham ten sport i na razie nie chcę odchodzić - mówi nam Gollob, który w piątek na kolejny rok związał się z GKM Grudziądz.

"Super Express": - Czuje się pan sportowcem spełnionym?

Tomasz Gollob: - W stu procentach. Gdy miałem 5 lat, postanowiłem, że będę kiedyś mistrzem świata. To mi się udało i teraz życzę innym zawodnikom, żeby podążali moimi śladami. Nie jest to łatwe, ale niech próbują. I przywożą sukcesy dla siebie, kraju i kibiców.

- Na Gali Ekstraligi odebrał pan kolejne dwie statuetki. Liczy pan te wszystkie nagrody?

- Przez te trzydzieści lat walki na torze nazbierało się pewnie parę tysięcy nagród i statuetek. Staram się je pilnować, by nic im się nie stało. Nie żałuję, że wybrałem taką życiową drogę. Sporty motorowe wręcz kocham, dlatego robiłem to z pasją, przyjemnością. I robię to nadal. Myślę, że to jeszcze się nie skończyło.

- Skoro czuje się pan spełniony, to co jeszcze pana na ten tor ciągnie?

- Po łącznie 40 latach jazdy na motocyklach nie jest to takie proste, żebym z dnia na dzień powiedział sobie, że już nie będę jeździł. Trzeba zrobić jakieś roztrenowanie. Rozmawiałem ostatnio z mistrzem olimpijskim, chodziarzem Robertem Korzeniowskim. Zapytałem go, jak on to zrobił, jak skończył ze sportem. Odpowiedział, że zajęło mu to pięć lat. Przez tak długi czas musiał wyhamowywać. By obudzić się rano i nie myśleć: "Trzeba zaraz trenować". Ja mam podobnie. Też potrzebuję czasu.

- Widzi pan swoich następców wśród młodych zawodników? Wszyscy dużo obiecujemy sobie po Bartoszu Zmarzliku.

- Przed Bartkiem wiele lat ciężkiej pracy i bardzo dobrych wyników. Jakie dokładnie te wyniki będą - zależy tylko od niego. Można mu pomóc, zrobić dla niego wiele rzeczy, ale i tak to on sam musi wyjechać na tor. Patrzmy spokojnie na jego dokonania i nie zapeszajmy.

- Dostrzega pan w jego podejściu do żużla trochę młodego siebie?

- Wszyscy młodzi zawodnicy wykazują tę energię i pasję. Bartek faktycznie jest już dla zaczynających przygodę w żużlu wzorem do naśladowania. Teraz trzeba dać mu spokojnie rozwijać skrzydła. Życzę mu, żeby jeździł coraz lepiej i pokonywał poprzeczki maksymalnie szybko.

Najnowsze