Maciej Kot podbija świat, a jego brat Jakub pracuje w recepcji

2017-02-17 9:17

Tydzień temu Maciej Kot (26 l.) we wspaniałym stylu wygrał zawody Pucharu Świata w Sapporo. W tym czasie jego starszy o rok brat Jakub (który podobno miał od Maćka większy talent) pracował w recepcji hotelu. O tym, dlaczego tak ułożyła się jego kariera, rozmawia z "Super Expressem".

"Super Express": - Niedawno startowałeś na uniwersjadzie w ramach. urlopu.

Jakub Kot: - To prawda, żeby polecieć do Ałmaty musiałem wziąć wolne. I z hotelu, w którym pracuję i na stoku, gdzie dorabiam.

- Żona nie miała pretensji, jest w zaawansowanej ciąży.

- Tak, w marcu urodzi nam się córeczka. Ale pretensji nie miała, bo wiedziała, że wcześniej to planowałem, na uniwersjadzie chyba zakończę karierę. Chciałoby się jeszcze poskakać, ale jak się ma trzydziestkę na karku i nie skacze, tylko zjeżdża z progu, to trzeba kończyć i stawić się do pracy w hotelu.

- W hotelu goście pytają cię o skoki. A może przekazują pozdrowienia dla brata?

- Czasem ktoś mnie rozpozna, poprosi o zdjęcie, ale rzadko. Ale zdarza się, że proszą, aby przekazać Maćkowi gratulacje.

- A przecież kilka lat temu to twoja kariera zapowiadała się nie gorzej niż brata.

- Tak, razem zaczynaliśmy. Najpierw narciarstwo alpejskie, potem skoki. Jako dziecko wygrywałem skoki w Lotos Cup. Miałem wszystko: sponsora, sztab trenerski, sprzęt, ale nie było wyników. Pracowałem uczciwie, byłem cierpliwy, ale czegoś brakowało.

- Definitywnie kończysz ze skokami?

- Życie mnie nauczyło, żeby za bardzo nie planować. Skończyłem dwa kierunki studiów, teraz robię trzeci, a wylądowałem w recepcji hotelowej. Tak czasem bywa. Oczywiście chciałbym być przy skokach, bo to moje środowisko, byłem w nim przez większą część życia. Maciek zrobił ten krok do przodu, wskoczył na podium Pucharu Świata. A mnie się nie udało.

- Kiedy oddaliście pierwsze skoki?

- 16 lat temu. Byliśmy z Maćkiem razem na skoczni i pamiętam, że to wszystko trochę nas przerażało. Zaczęliśmy od zapinania butów i nart. To pierwsza umiejętność, której trzeba było się nauczyć (śmiech). Wtedy narty były zupełnie inne. Myślę, że pierwszy skok mamy nagrany. Dziadek na początku dokumentował wszystkie nasze poczynania.

- Jaki masz teraz kontakt z bratem?

- Maciek jest w ciągłych rozjazdach, a ja pracuję w recepcji w hotelu, więc się często mijamy. Za chwilę wyjedzie do Lahti i znowu nie będziemy się widzieli. Kontakt mamy jednak bardzo dobry. Często esemesujemy i dzwonimy do siebie. Jak już się widzimy, to mamy zawsze tyle tematów, że nie wiadomo, od czego zacząć. Najmniej to chyba rozmawiamy o skokach (śmiech). Idziemy razem do sauny i mamy wtedy czas, żeby omówić wszystkie rodzinne kwestie i opowiedzieć o ważnych dla nas rzeczach. Trzymam kciuki za Maćka.

Najnowsze