Niestety pierwszy konkurs MŚ w Lahti zakończył się dla Polaków wielkim niedosytem. Na treningach biało-czerwoni wręcz zachwycali i wielu spodziewało się, że na normalnej skoczni któryś z nich sięgnie po medal, nawet złoty. Niestety jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Co prawda aż trzech podopiecznych Stefana Horngachera ukończyło zawody w czołowej dziesiątce, ale wszyscy znaleźli się poza podium.
Najbliżej był Kamil Stoch sklasyfikowany na czwartej pozycji. Mistrz olimpijski z Soczi świetnie skoczył w rundzie finałowej, ale w pierwszej serii jego próba pozostawiła nieco do życzenia. 96,5 metra to była odległość aż o cztery metra krótsza od tej, jaką uzyskał lider konkursu - Stefan Kraft. Polak chciał go gonić i walczyć o medal, ale do podium niestety trochę zabrakło. A konkretnie 1,1 punktu.
Tuż za Stochem uplasował się Maciej Kot i on chyba też nie może być do końca zadowolony ze swojego występu. Przed zawodami wymieniało się go w gronie kandydatów do medalu, tymczasem już po pierwszej serii 25-latek plasował się na siódmej pozycji. W drugiej nieco poprawił to osiągnięcie, ale i tak piąte miejsce to dla niego spory niedosyt. Usatysfakcjonowany jest z kolei zapewne Dawid Kubacki. Skończył konkurs na ósmej lokacie i z jednej strony może żałować, bo po pierwszym skoku był piąty, ale z drugiej wyrównał swój najlepszy wynik w tym sezonie.
Złoty medal MŚ zdobył kapitalny w ostatnich tygodniach Stefan Kraft. Austriak wyprzedził dwóch Niemców - Andreasa Wellingera i Markusa Eisenbichlera, którzy zajęli dwa pozostałe miejsca na podium. Jeśli zaś chodzi o ostatniego z Polaków - Piotra Żyłę - to on zawiódł najbardziej. Ukończył zawody dopiero na dziewiętnastej pozycji.
Wyniki konkursu: https://t.co/IOTMpvaVIS #Lahti2017 #skijumpingfamily #skoki Szansa na rewanż dla Polaków już w czwartek na dużej skoczni. pic.twitter.com/SlGroMRgNH
— Skijumping.pl (@Skijumpingpl) 25 lutego 2017