Piotr Żyła o trenerze: Takich rzeczy jak wysokość d**y się z nim nie negocjuje

2017-07-13 17:51

Lada chwila rozpocznie się cykl Letniej Grand Prix w skokach narciarskich, a pierwszy konkurs odbędzie się w Wiśle. W przeddzień startu zawodów o przygotowaniach do sezonu, swojej pozycji dojazdowej oraz Stefanie Horngacherze opowiedział Piotr Żyła - Trener wszystko kontroluje, a ja już wiem, że takich kwestii, jak wysokość d**y się z nim nie negocjuje - przyznał w swoim stylu w rozmowie z portalem "Sport.pl".

Poprzedni sezon był dla Piotra Żyły najlepszy w całej karierze. Wraz z kolegami zdobył złoto drużynowych mistrzostw świata, ale wywalczył też brązowy medal w rywalizacji indywidualnej. Przy tym kilka razy mógł się cieszyć ze zwycięstw w konkursach drużynowego Pucharu Świata i nic dziwnego, że na kilka miesięcy przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w Pjongczang kibice mają wielkie apetyty na kolejne sukcesy. Sam 30-latek przyznaje jednak, że inne konkursy PŚ będą równie ważne - Zdarza się pomyśleć o igrzyskach, ale przygotowujemy się nie do Pjongczangu, tylko do całej zimy. Igrzyska będą, ale po drodze - powiedział w rozmowie z portalem "Sport.pl". Zdradził też o podejściu zawodników do Letniej Grand Prix - Wygrywanie zawsze ma znaczenie i po to trenujemy, żeby przez cały rok skakać dobrze. Nie powinno mieć znaczenia czy to lato, czy zima. Wiadomo, że latem jest trudniej, bo treningu jest więcej i on jest inny. Zawodów jest wtedy mniej, więc mocniej się pracuje. Ale my już tak popracowaliśmy, że będziemy walczyć o jak najlepsze miejsca - przyznał Żyła.

30-letni skoczek nie byłby sobą, gdy nie powiedział kilku słów o swoim ulubionym przysmaku - Cała historia zaczęła się od Dawida Kubackiego, który przyniósł marynowaną paprykę, mówiąc, że taką jedzą bracia Prevcowie. No to i my jedliśmy, całkiem sporo. I ja czuję, że zadziałała. Mam jej tyle, że wystarczy do końca zimy. Czyli o medale olimpijskie nie macie co się bać! - przyznał popularny "Wiewiór". W rozmowie nie uniknął też tematu swojej pozycji dojazdowej, która w przeszłości była jego największą bolączką - Trener wszystko kontroluje, a ja już wiem, że takich rzeczy jak wysokość d**y się z nim nie negocjuje - odparł rozbawiony.

Żyła opowiedział też o najdziwniejszym prezencie, jaki dostał od sponsorów i kibiców - Wiadomo, że najwięcej dostałem papryki, trafiły się nawet paprykowe skarpetki. To znaczy z wzorem paprykowym, a nie zrobione z papryki. W końcu mam też nowe sznurówki, bo chyba ktoś się przejął, jak w Nowy Rok powiedziałem, że muszę sobie kupić. Dostałem też sedes. To jest prezent dziwny, ale bardzo fajny, ciepły - powiedział Żyła, a zapytany o nawiązanie do króla sedesów, postaci znanej z filmu "Chłopaki nie płaczą", dodał: - Tak, tak, dokładnie. Jestem królem życia, he, he, he.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze