"Super Express": - Czy wzlot Macieja mógł zdarzyć się już wcześniej?
Rafał Kot: - Zapowiadało się na to przed igrzyskami 2014 w Soczi. Mogło być bardzo dobrze, gdyby potencjał Maćka został wykorzystany, ale po igrzyskach kryzys dotknął całą naszą drużynę. Nie chcę o tym mówić szerzej. Chłopak odżył ubiegłej zimy, w kadrze B Macieja Maciusiaka. A kiedy kadrę B obejmował Stefan Horngacher, poczuł, że warto podporządkować wszystko, by dać sobie nową szansę. Efekty przyszły nadspodziewanie szybko, bo już latem zdominował cykl Grand Prix. To była wręcz eksplozja.
- Ten wzlot nie udał się starszemu bratu Maćka, Jakubowi.
- Jakub zdaniem ich klubowego trenera Kazimierza Długopolskiego był w wieku nastoletnim większym talentem niż Maciek. Od razu odnosił sukcesy i był perfekcjonistą, a Maciek wtedy lądował jeszcze poza podium. Obaj byli bardzo ambitni i wzajemnie się dopingowali. Niestety, gdy Kuba zaczął rosnąć, zaburzyła mu się koordynacja ruchów, spadł w rankingach i wypadł z kadry.
- Co jest dzisiaj największą zaletą Macieja jako skoczka?
- Na pewno pracowitość. Robi wszystko, co trzeba, by osiągać dobre wyniki. Z kolei wadą było w przeszłości stawianie sobie zbyt wygórowanych celów, co kwitował powiedzeniem, że za marzenia nikt nie zabija. Dzięki współpracy z psychologiem Łukaszem Miką ambicje zaczęły mu pomagać. Mógłby tylko okazywać więcej radości po sukcesach, jest bardzo stonowany.
- Utrzyma taką dyspozycję do końca sezonu?
- Myślę, że tak. Jestem nawet tego pewien.
- Przerósł może w czymś Kamila Stocha?
- Nie można tego zadeklarować. Kamil jest zawodnikiem wspaniałym, za nim wielkie osiągnięcia. Maciek raczej go podgląda i robi swoje. I szczerze cieszy się z jego sukcesów.
- Jego pasja to motoryzacja...
- Uczestniczył w rajdowym Memoriale Kuliga i Bublewicza. Ale w ubiegłym roku sprzedał swoje mitsubishi lancer evo 9, żeby skoncentrować się na skokach. Uznał, że i tak nie będzie miał teraz czasu, by poświęcić się rajdom.
- Czy nazwisko Kot wywoływało kiedykolwiek zadrażnienia w rodzinie?
- Nigdy nie powodowało irytujących sytuacji. A w domu nie hodowaliśmy ani kotów, ani innych zwierząt. Przy naszych rozjazdach byłoby to nie w porządku wobec tych stworzeń.