Agnieszka Radwańska w drugiej rundzie zagrała trzy sety z Christiną McHale. Mecz trwał 2 godziny i 43 minuty, a Isia korty Wimbledonu opuściła piekielnie zmęczona. Polka dawno nie rozegrała tak dramatycznego spotkania. W tie-breaku wyszła ze stanu 2-5, a pod koniec obroniła jeszcze 2 piłki meczowe Amerykanki. - Jak wygrałam ten mecz? Sercem i ambicją, bo na pewno nie kondycją - zdradziła sekret swojego czwartkowego sukcesu krakowianka, która na konferencji prasowej uśmiechała się szeroko.
Zobacz koniecznie: KOSZMARNA kontuzja pogromczyni Linette! Krzyczała i błagała o pomoc! [WIDEO]
Isia przyznała także, że zaskoczyła samą siebie. Nasza najlepsza tenisistka nie spodziewała się bowiem, że w tym momencie jest w stanie wygrać tak długi bój. - Jeśli ktoś powiedziałby mi tydzień temu, że zwyciężę po trzech godzinach i w takim upale, to stwierdziłabym, że się pomylił, bo to na pewno nie ja. W ogóle nie czułam się na siłach, absolutnie. Każda godzina była dla mnie maksimum. Zaskoczyłam samą siebie, że mogłam wygrać taki mecz w bardzo trudnych warunkach - szczerze skomentowała Agnieszka Radwańska.
Po dwóch rundach zawodniczka z Krakowa może odczuwać już trudy występu na trawiastych kortach Wimbledonu. W trzecim spotkaniu na tym turnieju Wielkiego Szlema również nie będzie jej łatwo. O kolejną fazę Agnieszka Radwańska zagra ze Szwajcarką Timeą Bacsinszky, będącą bardzo niewygodną rywalką.