Australian Open: Andżelika Kerber przywiozła trofeum do Puszczykowa

2016-05-07 16:04

Wielkoszlemowy Australian Open Andżelika Kerber (28 l.) wygrała 3 miesiące temu, ale dopiero w ten weekend puchar, o którym marzą wszystkie tenisistki świata, dotarł do jej rodzinnego Puszczykowa. - Zostanie tu jako dodatkowa motywacja dla mnie do pracy - twierdzi Ania, bo tak wszyscy w Puszczykowie mówią o Andżelice Kerber.

"Super Express": - W końcu masz ten puchar, z wygrawerowanym twoim nazwiskiem.

Andżelika Kerber: - Musiałam się naczekać, ale w końcu jest! Nie wiem, ile dokładnie waży, ale jest ciężki. Zostawię go w mojej Akademii w Puszczykowie, będzie motywacją do ciężkiej pracy, bo to jest droga do sukcesu.

- Ten sukces cię zmienił?

- Trochę tak. Moje podejście do tenisa się nie zmieniło, to wciąż jest sport, który kocham, moja pasja. Ale teraz mam jeszcze większą motywację do pracy.

- Reprezentujesz barwy Niemiec, ale w Polsce odebrano twój sukces trochę jako nasz, polski?

- To bardzo dobrze! Cieszę się z tego. Temat mojej gry dla Polski był kilka lat temu, ale nikt nie był zainteresowany. Wciąż jednak przyjeżdżam do Polski, trenuję tu i dobrze się tu czuję. Tu są dziadek i babcia, jest moja Akademia. Puszczykowo to miejsce, do którego zawsze wracam z przyjemnością.

- Niedługo piłkarski mecz Polska - Niemcy na Euro, komu będziesz kibicować?

- Trudne pytanie, bo kibicuję i jednym, i drugim. Może niech będzie remis 1-1.

- Na co wydajesz ciężko zarobione na korcie pieniądze?

- Nie mam czasu ich wydawać. Najważniejsze było, żeby wygrać w końcu pierwszego szlema. Wiele rzeczy dla tego celu poświęciłam, pracowałam całe życie. To był mój cel i pieniądze nie były najważniejsze. I nadal skupiam się na treningach i nie myślę o pieniądzach ani o tym, na co je wydawać.

- Po zwycięstwie w Australii masz apetyt na kolejne turnieje Wielkiego Szlema?

- Oczywiście. Najbliżej jest Roland Garros, potem Wimbledon - niesamowity turniej, marzę o wygraniu go. A jest jeszcze Nowy Jork. Ciężko mi wybrać, na którym turnieju najbardziej mi zależy. Wiem jedno, trzeba dużo pracować i dawać z siebie wszystko, za darmo nic nie dostanę.

- Jedziesz też na igrzyska do Rio. Jak je traktujesz?

- Bardzo poważnie. W 2012 r., kiedy debiutowałam na igrzyskach, spełniłam już pierwsze olimpijskie marzenia. W tym roku marzenia rosną i myślę już o medalu.

- Jak rozwija się twoja Akademia w Puszczykowie?

- Chciałabym, żeby była jeszcze większa, ale jesteśmy na dobrej drodze. Mamy kilka perspektywicznych zawodniczek, niedługo będzie o nich głośno. Nie będę grać wiecznie w tenisa, przyjdzie czas, że zakończę karierę i bardziej skupię na przedsięwzięciu w Puszczykowie.

Najnowsze