Steve Johnson, tenis

i

Autor: East News

Tenisista przeżył rodzinny dramat. Wygrał mecz i się popłakał

2017-06-02 11:32

Steve Johnson pokonał we French Open Bornę Coricia. Po triumfie Amerykanin padł na kolana i się rozpłakał. Jego późniejsze słowa wyjaśniły wszystko. Okazało się, że kilka dni wcześniej tenisista stracił ojca. To on był jego pierwszym trenerem, który zaszczepił mu miłość do tenisa. Johnson uważa, że ojciec pomaga mu teraz z góry i wciąż pcha do sukcesów.

O śmierci ukochanego ojca Steve Johnson dowiedział się kilkanaście dni temu. Grał wówczas we Włoszech na turnieju z cyklu ATP. Po meczu z Borną Coriciem zdradził, że mężczyzna miał już zarezerwowane bilety lotnicze do Paryża. Miał na żywo śledzić zmagania syna we French Open. Niestety, w wieku 58 lat odszedł z tego świata. Po zwycięskim spotkaniu na francuskim Wielkim Szlemie Johnson upadł na kolana i zalał się łzami. Za chwilę wypowiedział wzruszające słowa. – Wiedziałem, że patrzy na mnie gdzieś tam z góry. To dodało mi sił i pomogło w odniesieniu zwycięstwa - podkreślił sportowiec.

Amerykanin zapewne nie grałby w tenisa, gdyby nie ojciec. To on zaszczepił mu pasję do tego sportu i był jego pierwszym trenerem. – W głowie mam emocjonalny bałagan. Fizycznie czuję się bardzo dobrze, ale psychicznie jestem rozbity - przyznał szczerze Steve Johnson. W kolejnej rundzie French Open zagra on z Dominickiem Thiemem z Austrii.

Najnowsze