To miał być spacerek. Szarapowa do Singapuru przyleciała wypoczęta i głodna gry. Po wyleczeniu kontuzji wyglądała, jakby odmłodniała przynajmniej o kilka lat. W fazie grupowej rozbiła wszystkie rywali. Tylko Radwańskiej oddała seta. Po Simonie Halep oraz Flavii Penettcie po prostu się przejechała. I nagle w półfinale stanęła. Kvitova zaskoczyła faworytkę tym, że... podjęła walkę. Zaatakowała, łatwo wygrywała kolejne wymiany i w pierwszym secie niespodziewanie to ona triumfowała.
WTA Finals: Agnieszka Radwańska: Nie sądziłam, że mogę awansować do finału
Niespodziewanie, bo Czeszka podczas WTA Finals spisywała się do tej pory podobnie jak... Radwańska. Jedno zwycięstwo i awans do półfinału dzięki wygranemu setowi.
Szarapowa długo budziła się ze snu. Ale jak już odpaliła, to ruszyła w swoim tempie. W drugiej partii prowadziła już nawet 5:1. Grała lepiej, szybciej, bardziej niekonwencjonalnie. Na tyle dobrze, że w morzu komplementów aż utonęła. Dosłownie. Kvitova nieoczekiwanie wygrała pięć kolejnych gemów i ostatecznie rozstrzygnęła bój w tie-breaku.
Szarapowa nie dostanie trzech milionów premii
Tym samym Maria Szarapowa nie wygra wszystkich meczów w Singapurze i nie zgarnie rekordowej nagrody za udział w turnieju - niemal trzech milionów dolarów. O prawie dwa powalczą natomiast Agnieszka Radwańska i Petra Kvitova. W niedzielnym finale. W swoistej puencie tego emocjonującego sezonu.
Maria Szarapowa (Rosja) - Petra Kvitova (Czechy) 4:6, 6:7(3)