Wszystko zaczęło się od wywiadu dla "Super Expressu". Robert Lewandowski w szczerej rozmowie z Przemysławem Ofiarą przed meczem Polska - Rumunia przyznał otwarcie, że nie odczuwał wsparcia ze strony kolegów z Bayernu Monachium w końcówce sezonu, gdy walczył o koronę króla strzelców Bundesligi z Pierre'em-Emerickiem Aubameyangiem z Borussii Dortmund. - Teraz już nie, ale wcześniej bolało. Może też dlatego, że nie do końca byłem zadowolony z tego, jak drużyna mi pomagała. Odczuwałem złość, byłem rozczarowany postawą zespołu. Tuż po ostatnim spotkaniu właśnie to uczucie mi towarzyszyło - mówił kapitan kadry prowadzonej przez Adama Nawałkę.
Będzie ulica Roberta Lewandowskiego! Kapitan reprezentacji wyraził zgodę
Niemieccy dziennikarze szybko dotarli do tej rozmowy. Sami rozpoczęli swoje "śledztwo" w sprawie psującej się atmosfery na Allianz Arena. Przedstawiciele mediów ustalili, że ostatnie zainteresowanie ze strony Chelsea może tylko pomóc Lewandowskiemu, by stawiać się w jeszcze ważniejszej roli. Jeszcze więcej emocji dostarczyła opinia Maika Barthela. - Nigdy wcześniej nie widziałem go tak rozczarowanego - powiedział agent "Lewego" w wywiadzie dla "Kickera".
Tajemniczy post Lewandowskiego: Czasami trzeba czytać między wierszami
Po kilku dniach do słów przedstawiciela piłkarza odniósł się Carlo Ancelotti. - Dużo za dużo mówią. To nie jest pierwszy raz, gdy agenci mówią coś niewłaściwego w mediach. I nie będzie ostatni. W idealnym świecie, agenci nie mówią nic - powiedział trener Bayernu. Szkoleniowiec dodał także, że nic nie wie o złym samopoczuciu Polaka. - Robert Lewandowski nigdy mi się nie skarżył - podkreślił Włoch.