W 7. kolejce Bundesligi sędziowie podyktowali w sumie dziesięć rzutów karnych, ale wykorzystanych została zaledwie połowa! Niechlubną serię "jedenastek" rozpoczął snajper Borussii Dortmund, który wcześniej nie miał większych problemów z zamienianiem takich okazji na gole - Pierre-Emerick Aubameyang. Strzał Gabończyka obronił bramkarz Herthy Berlin Rune Jarstein. Miało to niemały wpływ na wynik spotkania, bo podopieczni Thomasa Tuchela stracili punkty po remisie 1:1.
Dzień później pecha mieli dwaj zawodnicy Borussii Moenchengladbach. W meczu tej drużyny z HSV sędzia podyktował im aż dwa rzuty karne, ale przy pierwszym strzał Andre Hahna obronił golkiper gości Rene Adler, a później Lars Stindl obił piłką poprzeczkę. I także w tym przypadku nieskuteczność nie popłaciła, bo spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.
W niedzielę mieliśmy dwie kolejne niewykorzystane "jedenastki". Najpierw w starciu Mainz - Darmstadt karnego nie strzelił napastnik gości Antonio Colak, który niegdyś reprezentował barwy Lechii Gdańsk, a później do bramki z "wapna" nie trafił Emil Forsberg z RB Lipsk. Jak informują niemieckie media pięć nietrafionych karnych to rekord Bundesligi. Nigdy wcześniej w historii taka sytuacja nie miała miejsca!
Koszmar z jedenastego metra, czyli 5 (słownie: PIĘĆ!) zmarnowanych karnych weekendu z @bundesliga_de https://t.co/o5VzR6xNG2
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 16 października 2016