Oto pierwsza ofiara Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA]

2015-10-05 4:00

Robert Lewandowski (27 l.) bije strzeleckie rekordy i ma już na rozkładzie prawie wszystkich najlepszych bramkarzy świata, z Manuelem Neuerem i Ikerem Casillasem na czele. A jak zaczęły się jego snajperskie popisy w seniorskiej piłce? Od pokonania... Kamila Ryłki (29 l.. ).

"Super Express" odnalazł Ryłkę... na emigracji. - Pracuję przy klimatyzacji, w Norwegii. Ale niczego Robertowi nie zazdroszczę - zastrzega były bramkarz KS Łomianki, który 30 kwietnia 2005 r. stanął oko w oko z Lewandowskim, wtedy piłkarzem czwartoligowej Delty Warszawa.

Pierwsza ofiara Lewandowskiego

- Do Łomianek byłem wypożyczony na pół roku z Legii. Prowadziliśmy z Deltą Lewandowskiego 1:0, ale jeszcze przed przerwą "Lewy" wyrównał. Dostał dośrodkowanie z prawej strony i pokonał mnie strzałem z siedmiu metrów, z pół woleja - przypomina sobie Ryłka.

Delta wygrała tamto spotkanie 4:1, a kilka miesięcy później Ryłka i Lewandowski spotkali się w rezerwach Legii, gdzie spędzili sezon 2005/06.

- Dwóch piłkarzy Legii miało niesamowite strzały: Saganowski, gdy był w formie, i... młody Lewandowski - przekonuje Kamil. - Robert uderzał tak perfekcyjnie, że piłka prawie zawsze wpadała do siatki. Rzadko dał nam coś złapać. Ustawiałeś się, a "Lewy" tylko popatrzył i zaraz piłka... śmigała nam koło ucha - wspomina Ryłka.

Giovane Elber: Lewandowski nie ma prawa utrzymać swojej skuteczności

Skoro tak, to dlaczego działacze skreślili go i pozwolili odejść za darmo?

- Robert był w naszej drużynie najmłodszy i najchudszy. Warunki fizyczne nie były wtedy jego atutem. Może w Legii uznali, że ktoś taki nie rokuje na przyszłość. Do tego był kontuzjowany, więc pomyślano, że będzie miał problemy z urazami - mówi Ryłka, który bardzo chwali mentalność Lewandowskiego

- Jego atutem jest to, że... nie ma polskiej mentalności. Gdy trener pomija gracza, to ten z reguły narzeka. A Robert? Siła spokoju. Już wtedy miał poczucie własnej wartości. Wiedział, że w końcu "odpali". Na boisku... człapał, ale zawsze miał luz. Śmiałem się, że ma... murzyński styl - śmieje się były bramkarz Legii.

Ryłka nie zrobił takiej kariery jak as Bayernu. W Polsce grał w niższych ligach, a w 2012 r. wyjechał do Norwegii. Do niedawna był grającym trenerem w trzecioligowym Askim, a teraz będzie odpowiadał za juniorów Valerengi Oslo. Ponadto pisze pracę pod tytułem "Polska szkoła bramkarska".

- Nie zazdroszczę Robertowi, cieszę, że mu się powiodło - przekonuje. - Zawsze był w porządku. W życiu trzeba mieć szczęście. Ja go miałem mniej. Problemy z achillesem, pachwiną, zakrzep w ręce... Teraz kibicuję "Lewemu" - kończy Ryłka.

Najnowsze