To miał być mecz przez duże "M". W końcu na stadion trzeciej drużyny Bundesligi przyjeżdżał lider i mistrz Niemiec. Mimo wszystko to Bayernowi dawano większe szanse w starciu z Hoffenheim, szczególnie mając na uwadze ich ostatni mecz z Augsburgiem wygrany aż 6:0.
Jedak ci, którzy nie wierzyli w gospodarzy, w pierwszej połowie musieli przecierać oczy ze zdumienia. Podopieczni najmłodszego szkoleniowca w niemieckiej ekstraklasie - 29-letniego Juliana Nagelsmanna - grali po prostu genialnie. Zarówno w destrukcji, jak i ofensywie. Atakowali Bawarczyków wysokim i agresywnym pressingiem, ale piłki odzyskiwali czysto. A w przodzie dokonywali cudów. Fantastycznie wymieniali się zarówno piłką, jak i pozycjami, a kolejnymi kombinacyjnymi akcjami doprowadzali obrońców gości do zawrotów głowy. Przed przerwą stworzyli sobie kilka stuprocentowych sytuacji, choć zdołali wykorzystać tylko jedną - piękną bramkę po strzale z dystansu zdobył Andrej Kramarić.
Wysokie tempo narzucone od początku meczu dało o sobie znać w drugiej połowie, kiedy to "Wieśniacy" wyraźnie opadli z sił. Skupili się na obronie i nielicznych kontratakach, a podrażniony Bayern z minuty na minutę naciskał coraz mocniej. Świetne sytuacje miał Robert Lewandowski, któremu jednak tym razem nie udało się pokonać bramkarza rywali. Mimo rozpaczliwej obrony w końcówce meczu Hoffenheim zdołało dowieźć do końca jednobramkowe prowadzenie i niespodziewanie wygrało z liderem Bundesligi. Dzięki temu zwycięstwu zespół Nagelsmanna umocnił się na trzeciej pozycji w tabeli i wciąż ma szansę na historyczne miejsce na podium w sezonie 2016/2017.
HOFFENHEIM - BAYERN MONACHIUM 1:0
Bramki: Andrej Kramarić
Żółte kartki: Robert Lewandowski
Hoffenheim: Baumann - Hubner, Vogt, Sule - Toljan, Rudy (75. Terrazzino), Demirbay (63. Schwegler), Zuber - Kramaric, Wagner (63. Szalai), Amiri
Bayern Monachium: Ulreich - Rafinha, Martinez, Hummels, Alaba (75. Bernat) - Alonso, Sanches (73. Ribery) - Robben, Vidal, Coman - Lewandowski