Czesław Michniewicz: Kat Lechii musi się obudzić!

2017-02-17 3:00

Rewelacyjna jesienią Termalica zaczęła rundę wiosenną od porażki z Lechem 0:3 po trzech rzutach karnych. - Myślę, że z Lechią nie będziemy zaczynać od środka, lecz od karnego - żartuje trener niecieczan Czesław Michniewicz (47 l.).

"Super Express": - Miał pan kaca po przegranej z Lechem?

Czesław Michniewicz (47 l., trener Termaliki Nieciecza): - Przegraliśmy, ale do 89. minuty byliśmy w grze. Punkt zdobyty w Poznaniu byłbym dobrym osiągnięciem. Jednak przegraliśmy 0:3, ale wynik nie oddaje tego co się działo na boisku. Mam świadomość, że możemy grać lepiej. Nie panikujemy.

- Ilu spodziewa się pan rzutów karnych z Lechią?

- Myślę, ze teraz nie będziemy zaczynać od środka, lecz od karnego (śmiech). Będzie nam łatwiej. Bo po rzucie karnym w Poznaniu zaczęliśmy lepiej grać. Byliśmy pobudzeni i wkurzeni. Jedenastka wywołała w nas sportową złość.

- "Słoniki" zatrzymają lidera z Gdańska?

- Trudne zadanie przed nami. Lechia ma duży potencjał, ale każdy mecz ma swoją historię. Musimy skoncentrować się na sobie, aby nie robić prostych błędów i... karnych. I wtedy będzie dobrze. Jesteśmy na przeciwnych biegunach. Faworytem jest Lechia, ale gramy u siebie i to nasz atut. Od momentu przyjścia trenera Piotra Nowaka jest w tym zespole spokój. Wprowadził amerykański styl i to działa. Widać, że jest dobry klimat. Mimo że z Jagiellonią Sebastian Mila siedział na ławce, to żył spotkaniem, reagował.

- W tym sezonie jako jedyni potrafiliście pokonać Lechię na jej boisku. Bohaterem był wtedy Vladislavs Gutkovskis, strzelec dwóch goli. Czy kat Lechii w końcu się przebudzi?

- Liczę na to, bo dobrze się prezentuje. Jest aktywny i widoczny, stara się. Lada moment zacznie strzelać, ale musimy mu te sytuacje wypracować. Bez paniki. Taki wyczyn, jak zrobił w Gdańsku, gdy przebiegł z piłką przez pół boiska i zdobył bramkę, to się rzadko zdarza.

- Ze składu wypadł stoper Artem Putiwcew, który w Poznaniu dostał czerwoną kartkę. Jak poradzi sobie pan bez lidera obrony?

- Jesteśmy firmą, która produkuje beton komórkowy, więc możemy zamurować tę pozycję (śmiech). Mam świadomość, że bez niego będzie trudno, bo on rządzi w defensywie. Ale musimy sobie radzić bez Ukraińca. Podczas przygotowań największy problem mieliśmy właśnie na środku obrony. Ciągle przez kontuzje wypadał nam jeden ze stoperów.

- Lechia to kandydat na mistrza?

- Po pierwszej kolejce lider zrobił najlepsze wrażenie. Ale mistrzostwo będzie się rozstrzygało nie w mrozie, ale w słońcu. Ten kto będzie miał najszerszą kadrę, najmniej kontuzji i kartek, zostanie mistrzem. Mówimy o wyścigu, o maratonie, ale na razie jesteśmy w połowie trasy. Nie odważyłbym się teraz typować kto sięgnie po tytuł. Wystarczy spojrzeć, co było rok temu. Pojawiła się meta to zaczęło się "dygotanie nóg", doszła presja i niektórzy odpadli na finiszu.

- Dlaczego zimą nikogo nie sprowadziliście?

- Jesteśmy ostrożni. Brać zawodnika tylko po to, aby uzupełniać kadrę, nie ma sensu. Wolę postawić na młodzież. Gdy byłem w Pogoni to przed rokiem chcieliśmy Van Kessela. Ale Trenczyn chciał za niego potężne pieniądze. Nierealne dla nas. Teraz wylądował w Lechii, która może sobie pozwolić na taki transfer.

- Ostatnio miał pan urodziny. Były prezenty?

- Od drużyny dostałem platynowy, szlachetny trunek. Otrzymałem także osobisty prezent od pani prezes Witkowskiej. Podoba mi się, że w Niecieczy takie rzeczy się pielęgnuje.

Najnowsze