Maciej Skorża trenerem Lecha Poznań

i

Autor: Przemysław Szyszka Maciej Skorża

Ekstraklasa: Podsumowanie 24. kolejki. Jagiellonia w formie [PLUSY I MINUSY]

2015-03-17 7:00

24. seria gier za nami! Obudziła się Wisła Kraków. Czyżby robota Franciszka Smudy zaczynała przynosić efekty? Gorzej spisała się Legia Warszawa, fatalnie Lech Poznań, ale do walki o mistrza Polski wróciła Jagiellonia Białystok. Na dnie tabeli sytuacja bez zmian. Zawisza Białystok goni, reszta ucieka i tylko Pogoń Szczecin z zainteresowaniem spogląda w stronę strefy spadkowej. Zapraszamy na plusy i minusy 24. kolejki Ekstraklasy!

PLUSY

Podbeskidzie Madryt (Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:3)

Bartosz Śpiączka piętą do Damiana Chmiela. Ten do siatki. To przed przerwą. Dalej? Powtórka z rozrywki. Tym razem w roli podającego - piętą, a jakże! - Maciej Iwański. Przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Tym bardziej, że to nie był koniec cudów na Śląsku. Rafał Kosznik niczym Roberto Carlos. Skuteczny Mariusz Magiera. Prawie daliśmy się nabrać.

Na szczęście defensorzy gości wyglądali zabawnie - dwa karne w pięć minut. To dzieki nim wróciliśmy do domu. Do Zabrza, znaczy się. Dziękujemy.

Ruch Chorzów lepszy od GKS-u Bełchatów. Zadecydowały ostatnie minuty!

Sandomierski prawie jak Czaja (Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 1:0)

O Zawiszy napisaliśmy już wszystko. Wiosną szaleją. Nadal nie stracili gola, co już powoli staje się nudne. Odprawili kolejnego faworyta. Do bezpiecznego miejsca tracą z każdą kolejką mniej punktów. Jeszcze parę peanów i dolecą do Marsa. To by nawet pasowało. Odwiedziliby swojego szkoleniowca. Mariusz Rumak siedzi tam od dawna.

Ale Grzegorz Sandomierski nas zachwycił. 469 minut z czystym kontem. I to grając w najgorszej - przynajmniej wg. tabeli - drużynie Ekstraklasy. Niestety, do rekordu Piotra Czaji wciąż mu daleko. 1005 minut. I to w czasach, gdy w Polsce rozgrywano tylko 26 kolejek.

Mnożymy, dzielimy, dwa trzymamy w pamięci, zapominamy i mamy wynik. Bramkarz GKS-u Katowice i Ruchu Chorzów przez prawie połowę sezonu pozostawał wówczas niepokonany.

Białystok gotowy na najeźdźców ze wschodu (Jagiellonia Białystok - Górnik Łęczna 2:1)

Jeden z tych meczów, których nie zrozumiemy. Jak lądowania UFO. Jak dwóch stadionów w Łodzi. Jak podatku dochodowego. Po prostu. Nie da się. Fiodor Cernych, Patrik Mraz, Mateusz Piątkowski, Grzegorz Bonin... Szaleństwo. Po strzale tego drugiego w poprzeczkę przyszło nam na myśl, że zwyczajnie za blisko podszedł. Spróbowałby zza połowy i trafiłby idealnie w okienko bramki Drągowskiego. Jeśli nasza artyleria ma przynajmniej w połowie taki rozmach jak bohaterowie sobotniego starcia, o bezpieczeństwo kraju jesteśmy spokojni.

I tylko jedno pytanie. Co w tej całej zabawie robił Giorgi Popchadze? Wyglądał bardziej jak "streaker", niż zawodowy piłkarz. Brakowało tylko, żeby zdjął gacie. Wtedy nikt nie miałby przynajmniej wątpliwości.

MINUSY

Akumulatory Franza naładowane (Legia Warszawa - Wisła Kraków 2:2)

Kto by pomyślał. Wystarczyło dać Franciszkowi Smudzie dodatkowy tydzień. Krakowianie - po zimowym survivalu - wreszcie zaskoczyli. W stolicy zasłużyli na komplet "oczek". Niestety, zawinił sędzia - chłopie, operator policyjnego drona widział rękę Michała Żyry - Bartosz Bereszyński - wślizg po strzale Semira Stilicia, interwencja roku? - i Boban Jović.

To właśnie ten ostatni zasłużył nawet na osobny akapit. Czego on szukał w swoim polu karnym w doliczonym czasie gry? Są dwie możliwości. Albo zagrał pewniaka u bukmachera - rywalizacja na prawej obronie Wisły z Łukaszem Burligą wchodzi wówczas na wyższy poziom - i potrzebował wyrównującego gola, albo uznał, że Michał Buchalik złapie piłkę. Ale jeśli tak, po co leciał na linię bramkową?

Rekurencja, ot co. Wnioski wyciągnijcie sami.

Wisła posłuchała Janusza Wójcika. Włoch w Krakowie?

Koleje Wielkopolskie Macieja Skorży (Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 1:0)

"Kolejorz" to w tym sezonie lokomotywa stricte regionalna. Do granic Wielkopolski i ani metra dalej. Na wyjeździe podopieczni Macieja Skorży nie istnieją.

Szkoleniowiec Lecha to w ogóle niezły żartowniś. Czerwona kartka Arnauda Djouma? "Chciałem go zdjąć". Sprytne. Tyle że dochodziła trzydziesta minuta meczu i jakoś trudno uwierzyć, że właśnie wtedy - pewnie zaplanował wcześniej! - trener poznaniaków postanowił dokonać pierwszych roszad. Co on, już przed meczem wiedział, że postawienie na Belga to błąd?

Mamy dobrą radę. Wystarczy inne nazwisko wpisać do protokołu meczowego. Przynajmniej zmian nie trzeba tracić.

Pogoń w kondycji stoczniowej (Pogoń Szczecin - Lechia Gdańsk 0:1)

Magiczna liczba w Szczecinie? Dwa. Dwóch trenerów w tym sezonie. Dwa punkty zdobyte wiosną. Jan Kocian? Pogoń jest jego drugim w tym sezonie klubem. Drugim, z którego prawdopodobnie wyleci. I teraz co? Drugie miejsce od końca w ligowej tabeli? Możliwe. Pogoń ma dwa punkty przewagi nad strefą spadkową.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze