W 63. minucie doszło do dramatycznej sytuacji z udziałem bramkarza Górnika. Prusak walczył o piłkę z rywalem, zderzył się z nim w powietrzu i upadając uderzył niefortunnie tyłem głowy o murawę. Uderzenie było tak silne, że zawodnik stracił przytomność.
- Walczyliśmy o piłkę, a ja chciałem ją wypiąstkować - opisuje zdarzenie Prusak. - To był nieszczęśliwy wypadek, każdy z nas nie chciał odpuścić. Wystraszyłem kolegów. Bednarek od razu zareagował, bo przewrócił mnie na bok i wyciągnął język. Gdy się ocknąłem, to widziałem masażystę nad sobą. Jak wstałem, to czułem się jak bokser, który został mocno trafiony. Nogi mi się uginały, byłem ospały. W szpitalu wykonano mi tomografię. Doznałem lekkiego wstrząśnienia mózgu. Wczoraj trochę bolała mnie szyja, ale mogę normalnie trenować. Nie ma żadnych przeciwwskazań .
Łęczna, pokonując Termalicę, przerwała serię dziewięciu meczów z rzędu bez wygranej.
- To zwycięstwo było nam potrzebne - przyznaje Prusak. - Teraz musimy przełamać niemoc także u siebie. Zostały nam trzy finały, z czego dwa na własnym boisku. "Drapiemy" te punkty, choć z Górnikiem Zabrze nie będzie o nie łatwo - zaznacza bramkarz Łęcznej.