Niewiele brakowało, a Bułgar przygodę z kieleckim klubem zacząłby od... spóźnienia.
- Jechałem na zgrupowanie Korony na Cyprze. Z mojego miasta najbliżej mam do Salonik i właśnie stamtąd miałem wykupiony bilet na samolot - opowiada nowy nabytek Korony. - Kiedy jechałem z tatą do Grecji, w aucie coś się zepsuło. Czas mnie gonił, więc postanowiłem kontynuować podróż... autostopem. Skorzystałem z uprzejmości Greka, który podwiózł mnie do centrum Salonik, a stamtąd wziąłem taksówkę i szybko na lotnisko. Na szczęście dojechałem w ostatniej chwili, tuż przed odlotem - zdradza Micanski.
Bułgarski napastnik był zawodnikiem Lewskiego Sofia. Potem dostał egzotyczną ofertę z Iranu.
- Właścicielowi tego klubu bardzo na mnie zależało, więc w negocjacje włączył się... konsul Iranu w Sofii - opowiada. - Chciał mnie namówić na ten transfer. W Iranie nie mogli zrozumieć, dlaczego odrzucam tak dobrą ofertę. Jednak pieniądze to nie wszystko. Wcześniej dałem słowo Koronie. Wróciłem do Polski, bo znam ten kraj, dobrze się tu czułem, mówię po polsku. Jeszcze usłyszycie, jak krzyczę po golu "Tak się bawi Bułgar w Polsce" - zapowiada Micanski, który w Ekstraklasie zdobył 25 goli. W latach 2005-2010 grał w Amice, Lechu, Koronie, Odrze Wodzisław i Zagłębiu Lubin.