Kaspar Hamalainen

i

Autor: archiwum se.pl

Kasper Hamalainen opowiada o swoim debiucie w Lechu: Jestem piłkarzem z żelaza WYWIAD

2013-02-26 14:39

27-letni pomocnik Kasper Hamalainen może być odkryciem Ekstraklasy. Już w pierwszym meczu w barwach Lecha Fin zaliczył asystę i strzelił pięknego gola w Chorzowie. Lech rozbił "Niebieskich" 4:0 i wysłał Legii wyraźny sygnał, że walka o tytuł będzie zacięta.

"Super Express": - Miałeś kiedyś tak udany debiut, jak ten w polskiej lidze?

Kasper Hamalainen: - Nie, nigdy. Wprawdzie w pierwszym meczu w lidze fińskiej wygrałem 3:0, ale gola nie zdobyłem. Nie udało się też w debiucie w lidze szwedzkiej czy w reprezentacji Finlandii. Co więcej, nigdy w pierwszym meczu nie wygrałem tak wysoko, jak w Polsce. A tutaj wyszło mi wszystko. Asysta, na którą potrzebowałem niecałe dwie minuty, i gol, który ustalił wynik. Rewelacja!

- Spodziewałeś się, że pójdzie tak łatwo?

- Przed meczem mówiono mi, że jedziemy na teren, gdzie rywal walczy o każdą piłkę. Na szczęście strzelaliśmy gole we właściwym czasie. Pierwszy, w 2. minucie, ustawił mecz, drugi odebrał rywalowi połowę nadziei, a trzeci go "dobił".

- Twoja bramka na 4:0 była ozdobą tego meczu. W prywatnym rankingu najładniejszych goli w karierze na którym miejscu byś ją umieścił?

- Nie jestem snajperem, więc aż tak dużo goli nie strzeliłem. Kiedyś, w barwach szwedzkiego Djurgardens, popisałem się pięknym wolejem zza pola karnego. Gol w Polsce miałby szansę na drugie miejsce.

- W Chorzowie warunki do gry były dobre, ale zima może wrócić. Ciebie to chyba nie przeraża…

- W żadnym wypadku. Na północy Finlandii przeżyłem minus 35 stopni, a gdy grałem w lidze fińskiej, to zdarzało nam się trenować przy minus 15. Taka pogoda, jak teraz w Polsce to dla mnie lato (śmiech).

- Podobno w ciągu trzech lat gry w Djurgardens nie opuściłeś meczu i nazywali cię "piłkarzem z żelaza". To prawda?

- Tak było. Przez te trzy lata zagrałem 90 spotkań, w większości po 90 minut.

- Lech chce walczyć o mistrzostwo, ale większość ekspertów już tytuł przyznała Legii…

- Nie znam się jeszcze na polskiej piłce, aby opowiadać o rywalizacji Lecha i Legii. Wiem jednak, że przed niedzielą nasza strata wynosiła cztery punkty, a teraz zmalała do jednego. Nie mam nic przeciwko, abyśmy w takim tempie odrabiali dystans (śmiech).

- Byłeś kiedyś mistrzem kraju?

- Nigdy. W Finlandii, z Turku, dwa razy byłem trzeci.

- W Polsce Finlandia kojarzy się między innymi z alkoholem o tej samej nazwie. A gdyby udało wam się zdobyć mistrzostwo, to czym będziesz wznosił toast?

- Czerwonym winem. Nie jestem typowym Finem, bo lubię właśnie ten trunek. Ale toasty to ostatnia rzecz, o której teraz myślę. Za nami dopiero jedna wygrana…

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze