Wisła Płock

i

Autor: CYFRA SPORT Wisła Płock

Mało kibiców, sporo emocji. Wisła Płock wyszarpała remis ze Śląskiem Wrocław

2017-02-12 18:44

W pierwszym niedzielnym spotkaniu LOTTO Ekstraklasy Wisła Płock podejmowała na swoim stadionie Śląsk Wrocław. Na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania wydawało się, że nowy trener WKS-u Jan Urban zaliczy zwycięstwo w debiucie na tym stanowisku, ale w ostatniej akcji meczu gospodarze wyrównali za sprawą Jose Kante.

Mecze w Płocku już przyzwyczaiły, że zwykle nie przyciągają na trybuny zbyt wielu kibiców. Ale w niedzielę aż przykro patrzyło się na stadion Wisły. Zjawiło się bowiem na nim... niewiele ponad 2 tysiące widzów, co byłoby słabym wynikiem nawet jak na 1. ligę, nie mówiąc już o LOTTO Ekstraklasie. I fani "Nafciarzy" mogą żałować, bo o ile sam poziom spotkania do najwyższych nie należał, to emocji było całkiem sporo.

Niestety dla kibiców gospodarzy nie zawsze tych pozytywnych. O pierwszej połowie chcieliby zapewne jak najszybciej zapomnieć, a i w drugiej częściej się irytowali, niż cieszyli. Szczególnie za sprawą Giorgiego Merebaszwiliego, który - podobnie jak w wielu poprzednich spotkaniach Wisły - był jedną z wyróżniających się postaci swojej drużyny, ale podejmował idiotyczne decyzje lub popełniał fatalne kiksy w kluczowych momentach spotkania. Pamiętacie jego legendarne już pudło w meczu z Górnikiem Łęczna? Wtedy minął kilku rywali łącznie z bramkarzem, a nie trafił do pustej bramki. Przeciwko Śląskowi Wrocław niemalże powtórzył ten wyczyn. Owszem, przeprowadził kapitalną akcję indywidualną. Owszem, w efektownym stylu okiwał obrońców i Mariusza Pawełka. Ale cóż z tego, skoro mając przed sobą pustą bramkę... nie trafił w piłkę? Ta akcja nie zakończyła się nawet strzałem, podobnie jak poprzednia w wykonaniu Gruzina, kiedy to po pięknym rajdzie zamiast podać do lepiej ustawionego Siergieja Kriwca bezsensownie wpakował się w tłum przeciwników. Bardziej bezkompromisowy był jego kolega z zespołu Kamil Sylwestrzak, który kiedy już zwietrzył okazję do strzału, to nic nie odwiodło go od tego głupiego pomysłu. Ale dzięki niemu będziemy mogli się śmiać do końca sezonu, bo uderzając z dystansu trafił w piłkę tak nieczysto, że ta zamiast do bramki poleciała na aut wręcz cofając się w kierunku linii środkowej.

Merebaszwili mógł stać się prawdziwym antybohaterem tego spotkania, bo dosłownie chwilę po jego fatalnym kiksie w polu karnym gola dla Śląska Wrocław zdobył wracający do Polski po kilku miesiącach Robert Pich. Słowak ucieszył tym samym innego człowieka, którego znów będziemy oglądać podczas meczów ekstraklasy, ale nie na boisku, tylko ławce trenerskiej - Jana Urbana, nowego szkoleniowca WKS-u. Już w debiucie mógł on zaliczyć pierwsze zwycięstwo, ale plany gościom pokrzyżował rezerwowy Wisły Jose Kante. W ostatniej akcji meczu świetnie odnalazł się w polu karnym, efektownie minął rywala i nieco szczęśliwym strzałem pokonał Pawełka zapewniając swojej drużynie cenny remis.

Wisła Płock - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)

Bramki: Pich 82 - Kante 94

Żółte kartki: Iliew, Wlazło

Wisła Płock:Kiełpin – Stępiński, Bozic, Byrtek, Sylwestrzak – Rogalski (73. Kriwiec), Wlazło – Merebaszwili, Iliew, Reca (78. Piotrowski) – Piątkowski (62. Kante)

Śląsk Wrocław:Pawełek – Dankowski, Celeban, Kokoszka, Pawelec – Kovacević, S. Riera (66. Alvarinho) – Madej (87. Stjepanović), Morioka, Pich (93. Roman) – Biliński

Najnowsze