Manuel Arboleda

i

Autor: Przemysław Jach

Manuel Arboleda: Linetty będzie wielkim piłkarzem [WYWIAD]

2014-06-07 6:15

Manuel Arboleda (35 l.) z okazji odejścia z Lecha Poznań ułożył dla czytelników "SE" swój specjalny alfabet. Dziś druga część.

K – Kotorowski – po meczu z Pogonią Szczecin zrobiłem mu straszną awanturę, chodziło mi o stracone przez nas bramki. Bardzo tego żałuję, nie okazałem mu wtedy szacunku. W domu przyznałem się do tego, co zrobiłem i żona strasznie na mnie nakrzyczała. "Co ty wyrabiasz? Kotorowski zawsze jest dla nas miły, wita się ze mną i z naszymi dziećmi, a ty tak go potraktowałeś?!". Była oburzona i słusznie. Na następny dzień przeprosiłem Kotora przy wszystkich. Strasznie mi było głupio za moje zachowanie wtedy. Mam nadzieję, że mi wybaczył. Kotor, przepraszam jeszcze raz.

Zobacz: Pierwsza część alfabatu Manuela Arboledy. O awanturze, Bakero i Smolarku [WYWIAD]

L – Linetty - moim zdaniem zrobi wielką karierę, może nawet równą Lewandowskiemu, choć wiadomo, że to inna pozycja. Jest piekielnie silny fizycznie, w Lechu tylko ja mam więcej siły, ale Karol wciąż się rozwija. Nikt nie jest w stanie go przewrócić. Powinien już wyjeżdżać za granicę, jeśli będzie dobra okazja. Choć jeśli zostanie w Lechu jeszcze rok, dwa to też nic się nie stanie, ale, jak mówię, moim zdaniem już mógłby ruszyć na podbój świata.

L to również Lewandowski. Trener Smuda dobrze wiedział co robi, kiedy za każdym razem na treningu dawał nas do przeciwnych zespołów. Był pewien, że będziemy tak walczyć, że aż pójdą iskry. I tak było. Smuda chciał, żebym dzięki Lewemu stał się lepszym obrońcą, a on dzięki mnie lepszym napastnikiem. Co do samej skali talentu. Smuda powtarzał nam, że to będzie jeden z najlepszych polskich piłkarzy i to było widać. Też nie miałem wątpliwości, że długo u nas nie zostanie. Zawsze mówiłem Luisowi Henriquezowi, że na boisku musimy być kimś na kształt ochroniarzy Lewandowskiego. Bo on jest bardzo cenny, dzięki niemu wygrywamy mecze i trzeba go chronić gdyby rywale przesadzali. Bardzo się cieszę, że robi tak wielką karierę. Zasłużył na to. Teraz mówi się, że jego następcą może zostać Dawid Kownacki. Bardzo go lubię, to grzeczny chłopak, zawsze traktował mnie z szacunkiem i dużą życzliwością. Talent ma wielki, ale trochę się o niego martwię, czy nie za szybko otoczenie wmówiło mu, że jest wyjątkowy. Mam nadzieję, że sam Dawid zachowa chłodną głowę, że mu to nie zamiesza, nie zmieni toku myślenia. To perełka, ale trzeba ją do dużej piłki wprowadzać krok po kroku, bardzo ostrożnie.

M – Michniewicz - jeden z moich ulubionych trenerów w Polsce, choć początki wcale nie były takie łatwe. To nie było tak, że uwielbialiśmy się od pierwszego dnia. Ale pokazałem Michniewiczowi jakim jestem piłkarzem i jakim jestem człowiekiem. Że jak ktoś mi zaufa, to ja pójdę za nim w ogień. Nasze relacje były coraz lepsze i mam nadzieję, że trener zawsze dobrze będzie mnie wspominał.

N – Nieruchomości - dzięki dobrym doradcom mądrze zainwestowałem pieniądze i ani ja, ani moje dzieci nie muszą się martwić o przyszłość. W Kolumbii mamy takie powiedzenie, żeby nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. Przekładając to na język interesów, żeby nie wkładać wszystkich pieniędzy w ten sam sektor biznesowy. I ja też zróżnicowałem inwestycje. Mam trochę nieruchomości: apartamenty i lokale pod działalność gospodarczą, mam też nieco ziemi, hoduję krowy, posiadam też... dwie fermy kurczaków, po 300-400 sztuk. Sprzedaję je o połowę taniej niż inni - bo chcę, żeby biednych ludzi było na nie stać. Nie z wszystkich biznesów musisz czerpać maksymalny zysk. Z kolei moja żona, której bardzo dziękuję, bo zawsze dobrze mi doradzała, ma swoje... konie. Podobnie jak jeden z najbardziej znanych piłkarzy w historii Kolumbii, Faustino Asprilla, który sprowadza nawet te zwierzęta z Włoch.

O – Oferty - mam kilka wstępnych, z Europy, Ameryki Środkowej i Kolumbii. Teraz wyjeżdżam na wakacje do Włoch, potem zahaczę o Monako, a następnie podejmę decyzję co do przyszłości. Oczywiście, jeśli będzie oferta z Polski, też ją rozważę.

Zobacz także: Chcą wykupić najlepszego piłkarza Legii Warszawa!

P – Projekt - jak mówiłem, mam w Kolumbii trochę ziemi. Zamierzam na jednej z moich działek zbudować ośrodek piłkarski i dać pracę kilku moim bezrobotnym kolegom. Oni też grali w piłkę, ale nie zrobili kariery. Chcę, żeby w mojej szkole zostali trenerami i stanęli dzięki temu na nogi. A chłopakom, którzy będą u nas trenować, postaramy się potem pomóc w transferach do Europy.

R – Rumak - nie mnie oceniać, czy to dobry czy zły trener, mam tylko ogromne pretensje jak mnie potraktował. Ale on nigdy nie grał w piłkę i nie potrafi wczuć się w rolę piłkarza. Co czuje odstawiony na boczny tor zawodnik, że może trzeba z nim porozmawiać, wesprzeć. Jestem pod wrażeniem sceny z meczu Piast – Legia. Rezerwowy Dwaliszwili strzelił gola i biegł przez pół boiska, żeby wpaść w ramiona trenera Berga. To świadczy o tym, że Berg jest dobrym człowiekiem, że wspierał swojego rezerwowego piłkarza. Mi tego w Poznaniu zabrakło.

S – Sernik - O Smudzie mówiłem już wiele razy, wszyscy wiedzą, że jest dla mnie jak ojciec. Smuda to też sernik. Ja bym się za sernik dał pokroić. Jadłem go we wszystkich częściach Polski. Raz Smuda powiedział mi, że najlepszy robi jego teściowa. Obiecał, że jak strzelę gola, to mi go podaruje. Strzeliłem, a on miał rację - to był najlepszy sernik w Polsce. Wiedział jak mnie podejść, bo za wygranie finału Pucharu Polski obiecał mi cztery serniki. Wygraliśmy, a ja miałem co jeść na śniadanie, obiad i kolację.

W – Wisła - kiedy przyjechałem do Polski, do Zagłębia Lubin, zapytałem jednego z kolegów jaki jest najlepszy klub w Polsce. Usłyszałem, że Wisła Kraków, Legia Warszawa i Lech. Zadałem też drugie pytanie, kto jest najlepszym obrońcą w Polsce. Usłyszałem kilka nazwisk i powiedziałem do siebie: ok, trzeba tak grać, żeby za kilka lat to mnie wymieniano w gronie najlepszych defensorów. Drugim celem był transfer do czołowego polskiego zespołu. To też mi się udało. Nie dane mi było natomiast zagrać dla Wisły i nie wiem czy to się jeszcze zmieni. W każdym bądź razie sygnałów zainteresowania ze strony Wisły nie miałem.

Z – Zagłębie - mój pierwszy klub w Polsce. Bardzo mnie boli, że spadli. Z takim sponsorem, składem, kibicami. Wielka szkoda. Gdybym tylko mógł zagrać w ostatnich pięciu meczach Zagłębia, to zrobiłbym to za darmo. W Lechu i tak byłem uznawany za bezużytecznego, a tak pomógłbym Lubinowi. Mam nadzieję, że za rok wrócą do Ekstraklasy.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze