"Super Express": - Opaska kapitańska w tak ważnym spotkaniu to bardziej duma czy obciążenie?
Michał Kopczyński: - Zaszczyt i odpowiedzialność. Wiadomo, że zastępowałem w tej roli Kubę Rzeźniczaka i Miro Radovicia, ale i tak byłem dumny, że wyprowadzam na boisko drużynę, której wszystko zawdzięczam. Opaska dodała mi animuszu.
- W szatni Legii nie należysz do wodzirejów. Jak mobilizowałeś kolegów do walki?
- Fakt, nie jestem gościem, który będzie krzyczał i walił pięścią w ścianę. Od tego są inni. Oczywiście przed meczem zainicjowałem okrzyk, ale potem starałem się być blisko sędziego, kiedy tylko kolegom działa się krzywda, byli faulowani lub groziły im upomnienia. Nie mam problemów z angielskim, więc starałem się bronić chłopaków. Nie zawsze skutecznie, bo arbiter z Anglii był bardzo stanowczy i nie wdawał się w dyskusje. Ale coś tam udało mi się chyba wytargować, skoro kończyliśmy mecz bez kartek.
- Nie udało się awansować. Dlaczego?
- Ajax był dłużej przy piłce, częściej konstruował akcje, ale my mieliśmy swój plan. Chcieliśmy ich załatwić szybkimi kontrami i parę razy byliśmy bliscy zdobycia gola. Szkoda, że nie wyszło.
- Nie brak opinii, że przy straconym golu zawinił Arkadiusz Malarz, który za lekko wybił w bok piłkę i dzięki temu Viergever mógł ją dobić do bramki. Zgadzasz się z tymi głosami?
- Nie widziałem jeszcze powtórek, ale jestem pewien, że Arek zrobił wszystko, co mógł. Nikt nie ma do niego pretensji. Wiele razy wyciągał nas z opresji, a poza tym przegraliśmy wszyscy.
- Co po meczu powiedział wam trener Magiera?
- Jak tylko wszedł do szatni, to rzucił, że głowy do góry. Dodał, że wstydu nie przynieśliśmy. Co prawda przygoda w Europie dobiegła końca, ale trzeba zrobić wszystko, żebyśmy za rok wrócili do Ligi Mistrzów jeszcze silniejsi.
- Już w niedzielę gracie z Termalicą. Po Ajaksie pewnie trudno będzie zejść na ziemię i zmobilizować się na zespół z maleńkiej Niecieczy?
- Po wpadce z Ruchem Chorzów (1:3) nie możemy sobie pozwolić na kolejną porażkę. Musimy sobie poukładać w głowach, że Ajax to już przeszłość i teraz musimy wyjść i wygrać z Niecieczą. Innego scenariusza nawet sobie nie wyobrażam.