Saidi Ntibazonkiza: Tylko Bóg może pomóc Cracovii

2011-02-25 11:07

Dziś Cracovia rozpocznie walkę o utrzymanie meczem z Legią, a największe nadzieje "Pasy" pokładają w Saidim Ntibazonkizie (24 l.). - Moje nazwisko znaczy "Tylko Bóg może ci pomóc". I rzeczywiście, pomoc z niebios się przyda, bo nasza sytuacja jest bardzo trudna - mówi "Super Expressowi" Ntibazonkiza. Strata do bezpiecznej strefy wynosi aż 9 punktów.

Ntibazonkiza, najdroższy piłkarz w historii Cracovii, wyznaczył sobie na ten rok dwa trudne do zrealizowania cele.

- Z reprezentacją Burundi chcę awansować do finałów mistrzostw Afryki, co jeszcze nigdy mojemu krajowi się nie udało. A z Cracovią zamierzam utrzymać się w Ekstraklasie, choć wiem, że większość uważa, że już jesteśmy "martwi". Zapewniam jednak, że nasze morale nie upadło, my naprawdę wierzymy, że może się udać - przekonuje Burundyjczyk.

Przeczytaj koniecznie: Napastnik Energie Cottbus podpisze kontrakt z Cracovią

Pokaże prawdziwe oblicze?

Ntibazonkiza do Cracovii przyszedł pół roku temu. Miał zostać jedną z największych gwiazd ligi, ale...

- Trochę przeszkodziły mi kontuzje, przez to opuściłem kilka spotkań. Miałem przebłyski dobrej gry, jednak wiem, że to jeszcze nie to. Na szczęście teraz kontuzje mi nie dokuczają, jestem w pełni sił. Dlatego uważam, że na wiosnę polscy kibice zobaczą prawdziwego Ntibazonkizę.

Nie ma znaczenia, że to Legia

Jesienią Burundyjczyk strzelił tylko trzy gole, choć wcześniej, w Holandii, potrafił pokonywać bramkarzy Ajaksu czy Feyenoordu.

- Wiem, że strzeliłem za mało, że muszę dać Cracovii więcej. Ale teraz będę miał już z górki. Bo, jak mówiłem, zdrowie dopisuje, a i w Polsce zdążyłem się już zaaklimatyzować. Wprawdzie wasz język wciąż sprawia mi problemy, ale co nieco już rozumiem. Najważniejsze jednak, że rozumiem się z kolegami na boisku. Całą zimę ostro harowaliśmy, żeby pokazać, że da się obronić Ekstraklasę dla naszych kibiców. Choć przyznam, że jeszcze nigdy w mojej karierze nie byłem w tak trudnej sytuacji jak teraz.

Ramadan nie przeszkodzi

Ntibazonkiza twierdzi, że to bez znaczenia, iż od razu na starcie Cracovia wpada na Legię.

- Nie mamy na co czekać. Od początku musimy robić swoje. Jeśli mamy zostać w lidze, to nie możemy tracić punktów w zasadzie w żadnym meczu. A z Legią to ja chętnie się zmierzę. Żałowałem, że nie mogłem zagrać przeciw nim w pierwszym spotkaniu, ale wtedy miałem kontuzję - przypomina.

W Cracovii nie wykluczano wówczas, że uraz Ntibazonkizy mógł być spowodowany przez... ramadan. Piłkarz pościł i zdaniem działaczy "Pasów" to mogło osłabić jego organizm. Teraz nie będzie tego typu problemów, bo ramadan przypada na sierpień. A wtedy będzie już po sezonie.

Najnowsze