Sędziowie się mylą. TRZEBA WPROWADZIĆ POWTÓRKI!

2016-10-25 4:00

Ten błąd liniowego pokazuje, jak trudna jest jego praca. Powtórki telewizyjne nieuniknione. Wszystkim byłoby łatwiej" - napisał na Twitterze prezes PZPN Zbigniew Boniek (61 l.) po fatalnej pomyłce asystenta liniowego Pawła Sokolnickiego, po której Kasper Hamalainen (29 l.) z wyraźnego spalonego zdobył dla Legii zwycięską bramkę w meczu z Lechem (2:1). Z "Zibim" w pełni zgadza się szef czeskich sędziów Michał Listkiewicz (63 l.).

"Super Express": - Powtórki wideo, za wprowadzeniem których opowiada się Zbigniew Boniek, pomogą uniknąć takich błędów, jak ten Pawła Sokolnickiego z meczu Legia - Lech?

Michał Listkiewicz: - Na pewno. Sędzia będzie mógł przeanalizować zapis wideo kontrowersyjnej sytuacji i dopiero po jej obejrzeniu podejmie decyzję. Cieszę się, że prezes Boniek jest zwolennikiem powtórek. Teraz PZPN powinien zgłosić swój akces do pilotażowego programu FIFA dotyczącego tej innowacji, który zostanie uruchomiony w przyszłym roku, a wejdzie w życie za 2-3 lata. Na razie zgłosiło się 12 federacji, w tym czeska, w której teraz pracuję.

- Wiadomo już, ile razy w trakcie meczu sędzia mógłby się podeprzeć zapisem video?

- Tylko w sytuacji, gdy ma wątpliwości, czy bramka padła prawidłowo albo czy rzut karny został słusznie podyktowany. Na pewno nie ma mowy, by arbiter przerywał mecz i biegł do zapisu wideo po każdym faulu. Wtedy spotkanie trwałoby osiem godzin.

- Sokolnicki to nasz eksportowy asystent liniowy. Skąd zatem u niego taki juniorski błąd?

- Paweł to rzeczywiście jeden z najbardziej cenionych w Europie polskich liniowych. Nie wiem, skąd ta pomyłka. Był optymalnie ustawiony, może na ułamek sekundy spuścił z oka zawodnika Legii, nie zadziałała w jego głowie stopklatka rejestrująca pozycję atakującego? Mógł być też odrobinę zdekoncentrowany po bijatyce piłkarzy obu drużyn, do której doszło tuż przed kontrowersyjnym golem dla Legii. Nie ma co jednak go piętnować. Błędy zdarzają się wszystkim. Podczas meczu Wisła Płock - Górnik Łęczna pomylił się mój syn. Na szczęście konsekwencje były zdecydowanie mniejsze, bo tam nie padł gol.

Najnowsze