Wiceprezes Lecha Poznań: Połowę pieniędzy za Bednarka już wydaliśmy

2017-07-07 8:37

- Właściciel klubu na piłce nie zarabia. Klub jest po to żeby wygrywać, przejść do historii i stworzyć coś wielkiego - mówi nam w ekskluzywnym wywiadzie wiceprezes Lecha Poznań Piotr Rutkowski (34 l.) i zdradza nam, że wydał już tego lata 3 mln. euro, z zarobionych na transferze Bednarka do Southampton.

„Super Express”: - Czuje się pan królem tegorocznego polowania transferowego w Ekstraklasie?

Piotr Rutkowski: - To się okaże za pół roku, za rok, boisko to zweryfikuje. Na razie jestem zadowolony.

- Tak duże zmiany to wietrzenie szatni?

- Po pierwsze chcieliśmy zmienić kadrę, po drugie musieliśmy. Kończą się kontrakty, ktoś się w kadrze nie mieści. Nie da się ukryć, że niektórzy zawodnicy powinni już ten klub opuścić.

- Dlaczego?

- Każdy przypadek jest inny. Jesteśmy dumni z karier Karola Linetty'ego czy Jana Bednarka, ale zależy też nam, żeby nasi młodzi wychowankowie spełniali marzenia. Bo na Ekstraklasie świat się nie kończy.

Zobacz: Kapitan, człowiek-kontuzja i syn marnotrawny. Gwiazdy ekstraklasy dawniej i dziś [GALERIA]

- Wypuszczacie ich za wielkie pieniądze. Co się z nimi stanie?

- Prawie połowę pieniędzy zarobionych na transferze Bednarka już wydaliśmy, zbliżamy się do 3 milionów euro. A trzeba  pamiętać, że pieniądze przychodzą w ratach, czasami nawet dwuletnich. To nie jest tak, że nagle mamy całą kwotę na koncie i myślimy co z tym zrobić. Pobiliśmy w tym roku rekord transferowy Ekstraklasy sprzedając Bednarka, ale funkcjonowanie klubu się nie zmieni. Nadal inwestujemy w Akademię najwięcej w Polsce i mamy tego efekty.

- Na co wydaliście te 3 mln. Euro ?

- Największym wydatkiem był transfer Christian Gytkjaer (27 l.), jeśli podsumuje się wszystkie sumy, które musieliśmy zapłacić. Potem Niklas Barkroth (25 l.) za którego razem zapłaciliśmy 600 tys. euro. Nie będę podawał ile piłkarze zarabiają, ale jak gdzieś przeczytałem ile podobno płacimy, to się zdziwiłem. Gytkjaer to piłkarz, który niedawno kosztował 2,5 mln. euro i zarabiał naprawdę dobrze.

- Czyli są już kominy płacowe?

- Zapewniam, że nie ma.

- Jest za to trener, którego nic już nie ruszy, łącznie z piłkarzami?

- Dwa lata temu na to pytanie odpowiedziałbym „tak”, ale miesiąc później tego trenera zmieniliśmy. Nie ukrywam, że Nenad Bjelica ma bardzo mocną pozycję w klubie i piłkarze to wiedzą.

- To będzie przełomowy sezon?

- Chcemy zdobywać trofea, bo głód po poprzednim sezonie jest ogromny. Mogliśmy wygrać wszystko, a wszystko przegraliśmy. Staraliśmy się w skautingu dopasować piłkarzy, ale dopiero na wojnie okaże się kto jest ile warty. Przed trenerem stoi teraz wyzwanie, by tych zawodników zgrać i skomponować drużynę.

- Jakie cele postawił pan drużynie?

- Każdy wie, że tu się gra o mistrzostwo, puchar i o fazę grupową Ligi Europy. Nie muszę tego nikomu przypominać. Wiemy jednak, ze potrzebujemy trochę szczęścia w losowaniu ostatniej rundy. Możemy trafić na Arsenal Londyn, albo na klub teoretycznie od nas słabszy.

- W ostatnich latach Lech zanotował kilka wpadek...

- Dlatego ważny jest teraz każdy mecz. Kolejnym rywalem będzie Haugesund, a to przeciwnik na poziomie szwedzkiego AIK z którym odpadliśmy kilka lat temu.

- Patrzy Pan na raporty o innych klubach?

- My patrzymy na siebie, chcemy budować siłę tego klubu i w tym oknie transferowym jest to widoczne. Gdy odchodzi piłkarz za dobre pieniądze to my te środki pompujemy w rozwój klubu.

- Czy na piłce nożnej można zarobić?

- Z perspektywy właścicielskiej nie. Żaden właściciel na świecie nie zarabia na futbolu, czy to jest Ekstraklasa czy inna liga. Może poza Dynamem Zagrzeb, ale trzeba by ich zapytać. Każdy właściciel ma swój biznes, na którym zarabia.

- To po co panu ten klub?

- Po to żeby wygrywać, przejść do historii, stworzyć coś wielkiego i dać radość kibicom, którzy ten klub niesamowicie kochają. To jest misja! Stworzyliśmy klub, który jest samowystarczalny. Nie potrzebujemy żadnych szejków, mamy swoich sponsorów i realizujemy naszą strategię rozwoju.

- I nigdy się na tym nie zarobi?

- Nigdy, bo zawsze będzie tak, że powstają nowe boiska, obiekty, infrastruktura. Większe przychody, to większe pieniądze na rozwój. Lepsi piłkarze to większe wypłaty, to samo dotyczy trenerów i pracowników klubu. Rozwój kosztuje na każdym poziomie. Manchester City postawił Akademię przypominającą statek kosmiczny, po co im to? Bo zawsze jest jeszcze coś do zrobienia, ulepszenia. Dlatego nie widzę szans, żeby na klubie w naszej lidze zarobić.

- Jakie zatem marzenie może ten klub spełnić?

- Chciałbym usłyszeć na naszym stadionie hymn Ligi Mistrzów...

Najnowsze