Mecz Wisła Kraków - Legia Warszawa tylko potwierdził, że te dwie, wielkie polskie firmy futbolu są w poważnych kryzysach. Grały ze sobą przecież drużyny z dołu tabeli! Choć to gospodarze są czerwoną latarnią Ekstraklasy, to trzeba przyznać, że w piątek byli lepsi od Legii. Wiślacy wykonali swój plan na ten mecz, ale zabrakło napastnika, który postawiłby kropkę nad "i". Na rozgrzewce wypadł ze składu Paweł Brożek.
Podopieczni Dariusza Wdowczyka rozpoczęli spotkanie od wysokiego pressingu i nie zrezygnowali z niego praktycznie do ostatniej minuty. Ograniczyli szanse Legii do minimum. Prijović i Nikolić byli zupełnie odcięci od podań. Nie sprawdziła się więc mała rewolucja w ustawieniu przygotowana przez Aleksandara Vukovicia.
Wisła miała trzy punkty na tacy. W ostatnich minutach dostała rzut karny za zagranie ręką Hlouska. Dar od losu fatalnie zmarnował Popović. Uderzył tak lekko, że Malarz nie musiał nawet wybierać rogu. Po prostu poczekał i rzucił się w odpowiednią stronę.
Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0
Wisła: Miśkiewicz – Mójta, Sadlok, Guzmics, Jović – Popović, Mączyński – Małecki, Boguski – Zachara, Ondrasek
Legia: Malarz – Hlousek, Pazdan (81. Rzeźniczak), J. Czerwiński, Broź – Moulin, Jodłowiec, Guilherme, Radović (64. Hamalainen) – Nikolić (83. Aleksandrow), Prijović
Żółte kartki: Popović, Mójta - Pazdan, Guilherme, Broź