Robert Lewandowski: Jesteśmy pazerni, ciągle chcemy więcej! [WYWIAD]

2016-05-30 9:45

Jego pojawienie się na zgrupowaniu reprezentacji Polski wzbudziło zbiorową ekstazę. Na niecałe dwa tygodnie przed Euro 2016 Robert Lewandowski (28 l.) w obszernym wywiadzie opowiada o ogromnym zainteresowaniu ze strony fanów i mediów, szukaniu nowego Lewandowskiego, a także wylicza, co różni dzisiejszą drużynę od tej na Euro 2012.

"Super Express": - Piłkarze twierdzą, że 28 lat to najlepszy wiek do gry na najwyższym poziomie. To szczyt twoich umiejętności?

Robert Lewandowski: - Jeśli chodzi o umiejętności, raczej tak, ale wydaje mi się, że ta piłkarska granica może pójść u mnie jeszcze wyżej. Szkoda, że nie nauczono mnie tego wszystkiego, kiedy trenowałem w Polsce. Nie jest powiedziane, że po skończeniu 30. roku życia forma będzie spadać. Spójrzmy na Zlatana Ibrahimovicia. Ma 35 lat, a jest chyba w życiowej formie.

- Czujesz, że wśród Polaków nastała moda na Lewandowskiego?

- Będąc małym chłopakiem, nie miałem kogoś, na kim mógłbym się wzorować. Kogoś, kto gra na najwyższym poziomie w topowym klubie. Zdaję sobie sprawę, że kibice patrzą tak na mnie. Pokazałem, że Polak może wejść na szczyt, osiągać sukcesy. Z drugiej strony wiem, ile mnie to wysiłku kosztowało. Trzeba było skruszyć niejedną ścianę. Teraz kluby już inaczej patrzą na piłkarzy z polskiej ligi, nie zastanawiają się, czy zapłacić za nich pół miliona euro. Spotkałem się z wieloma dyrektorami sportowymi, którzy powiedzieli mi, że jak będzie trzeba, to zapłacą więcej, byle tylko nie przegapić drugiego Lewandowskiego. Na przykładzie tego, co dzieje się w Arłamowie, zdaję sobie sprawę, że nie ucieknie się od kibiców. Rozumiemy fanów, ale muszą też zrozumieć nas. Nie zadowolimy wszystkich. Nie damy każdemu autografu, nie zrobimy sobie zdjęcia. Czasami też potrzebujemy spokoju.

- Masz poczucie, że musisz wygrać coś z kadrą, żeby zyskać miano najlepszego piłkarza w historii reprezentacji Polski?

- Gra dla klubu i reprezentacji to zupełnie coś innego. Tu nie ma się co oszukiwać: w reprezentacji grasz dla kraju, kibiców, ludzi mówiących w twoim języku, wychowanych tam gdzie ty. To nie jest tak, że ja muszę. Tak zacząłem podchodzić na przykład do Ligi Mistrzów. Trudno, zdarzyło się, przegrana w półfinale boli, ale świat się nie zawalił. Może kiedyś się uda, a jak nie - to znów powiem "trudno". Trzeba będzie żyć dalej. A wracając do reprezentacji. My chcemy, ale nie musimy. Bo jak ktoś musi, to ciężej jest coś wykonać. Nie możemy zapominać, że my nie jesteśmy nawet faworytem naszej grupy.

- Ale z drugiej strony wiwatujący za twoim oknem w Arłamowie kibice wierzą, że Polska zajdzie nawet do finału.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale my podchodzimy do wszystkiego realnie. Kibic myśli sercem, a my musimy głową. Nie możemy zastanawiać się, co będzie za trzy tygodnie, ale jutro. My nie jesteśmy od wyobrażania sobie gry w finale. My mamy zrealizować to, co powinniśmy. Powinniśmy pozostać na ziemi.

- Powiedziałeś: "Dobrze, że możecie, a nie musicie". Czy podczas Euro 2012 problemem było to, że musieliście?

- Też. Ale na wynik na Euro 2012 wpłynęło kilka czynników. Nie wiem, czy presja, czy po prostu umiejętności albo ich brak. Nie mieliśmy genu zdobywania bramek. Brakowało nam tej pazerności na coś więcej. A teraz? Już jesteśmy pazerni. Ciągle chcemy więcej.

Najnowsze