Lech Poznań - Videoton: Super Express rozpracował mistrza Węgier!

2015-08-17 15:46

Kapitalny ofensywny pomocnik, silny i solidny obrońca, a potem... już tylko gorzej. Prezentujemy recenzję gry Videotonu, który w czwartek zmierzy się z Lechem Poznań w IV rundzie eliminacji do Ligi Europy. "Super Express" podglądał w Budapeszcie ostatni mecz mistrza Węgier przed starciem z Polakami i przygotował ściągawkę dla piłkarzy i trenerów Lecha.

Videoton przegrał z Vasasem Budapeszt 1:2, ale najlepszym piłkarzem na boisku był Istvan Kovacs (23 l.). To prawdziwy mózg drużyny z Szekesfehervaru, jest świetny w ofensywie, ale też agresywny w odbiorze. Węgier zagrzewa kolegów do walki, pobudza, gdy zespołowi nie idzie. Już na początku meczu niczym slalomowe tyczki minął trzech rywali, a czwarty brutalnie powalił go na ziemię. W końcówce pierwszej połowy wolejem strzelił gola na 1:0 dla Videotonu.

Jagiellonia pokonała Ruch

- Technicznie przewyższa nie tylko resztę Videotonu, ale i całą ligę - mówi nam Marton Kiss, dziennikarz Nemzeti Sport Online. - Jeszcze niedawno zbierał filmy z dryblingiem i sztuczkami słynnego Pelego. Oglądał je i uczył się na pamięć. Teraz część z nich powtarza na boisku, więc kibice wołają na niego "Mały Pele". To wielka nadzieja węgierskiego futbolu - dodaje.

Mały Pele ma gorącą głowę

Minusy Kovacsa? Zdecydowanie "gorąca głowa". Wystarczyło, że piłkarze Vasasu strzelili wyrównującego gola, a "Mały Pele" stracił panowanie nad sobą. Brutalnie sfaulował rywala, wywołał awanturę na murawie i dostał żółtą kartkę. Grał do końca tylko dzięki przychylności sędziego, który powinien w końcówce pokazać mu czerwoną kartkę.

Na kogo jeszcze trzeba zwrócić uwagę? Liderem defensywy jest reprezentant Węgier Adam Lang (22 l.). Wysoki, świetnie zbudowany, bardzo dobrze dyrygujący linią defensywy. Tyle tylko, że... nie ma za bardzo kim dyrygować. Bramkarz Branislav Danilović (27 l.) zawalił pierwszego gola, a drugiego - linia pomocy, która pozwoliła na prostopadłe podanie, dzięki któremu napastnik Vasasu wyszedł na sam na sam z bramkarzem. To może być sposób na Videoton. Mistrz Węgier gra słabo. W lidze z pięciu meczów wygrał tylko jeden. Czyli zupełnie jak... "Kolejorz".

- W ogóle nie martwię się tym, jakie mocne strony ma Lech - mówi "Super Expressowi" trener Videotonu Bernard Casoni (54 l.). - Bardziej przejmuję się naszymi problemami, a mamy ich dużo. Straciliśmy najlepszego napastnika, straciliśmy też bramkarza. Naprawdę ciężko mi znaleźć następców dla tak świetnych zawodników. Zastanawiam się, jak rozwiązać problemy w moim zespole. Który piłkarz Lecha jest najgroźniejszy? Widział pan mecz z Vasasem i chyba wspólnie możemy stwierdzić, że przy takiej grze mojego zespołu groźny jest każdy. Jednak szanse na awans do fazy grupowej Ligi Europy oceniam 50 na 50 - podkreśla Francuz.

Napastnikiem, o którym wspomniał Casoni, jest oczywiście Nemanja Nikolić. Gwiazdor Legii to w Videotonie niemal legenda. - Kibice wciąż płaczą po Nikoliciu, jego następca, Feczesin, to nie to samo. Takiego napastnika długo tam nie będzie... - kręci głową z podziwem dziennikarz Nemzeti Sport.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze