Maor Melikson: Aż tak słabi nie jesteśmy - WYWIAD

2011-09-17 4:00

Zderzenie z boiskową rzeczywistością było bolesne. Czy po porażce 1:3 na własnym stadionie z teoretycznie najsłabszym rywalem w grupie można się jeszcze łudzić, że piłkarze Wisły mogą awansować do kolejnej fazy Ligi Europejskiej? - To dopiero jedno spotkanie. Wcale nie jesteśmy aż tak słabi! Po prostu nie mieliśmy szczęścia - przekonuje Maor Melikson (27 l.) - chyba jedyny piłkarz "Białej Gwiazdy", który w meczu z Odense nie zawiódł.

"Super Express": - Po beznadziejnej pierwszej połowie, w drugiej zagraliście dużo lepiej. Wyrównaliście i mieliście przewagę. Dlaczego skończyło się porażką 1:3?

Maor Melikson: - Taka jest piłka. Gdy nie wykorzystujesz sytuacji bramkowych, przegrywasz. Mieliśmy swoje szanse, ale je zmarnowaliśmy, a rywal był skuteczniejszy. To proste.

- Co takiego zrobili Duńczycy, że tylko raz trafiliście do siatki?

- Nie zrobili nic. Po prostu nie mieliśmy szczęścia. Ja trafiłem w obrońcę, a Dudu Biton normalnie strzela gole z tak dogodnych pozycji, jakie miał.

- Odense miało być najsłabszą drużyną w grupie. Może trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i to Wisła jest najgorsza?

- Nie powinniśmy oceniać naszych szans po jednym meczu. Futbol jest szalony - było 1:1, powinniśmy zdobyć trzy bramki, a to oni strzelili gola po oczywistym faulu na naszym bramkarzu i przegraliśmy (powtórki telewizyjne rozwiały wątpliwości - faulu nie było, red.). Czy teraz nagle jesteśmy słabą drużyną? To nieprawda. Graliśmy nieźle, ale mieliśmy pecha i przede wszystkim zabrakło nam chłodnych głów pod bramką rywali.

- Wierzysz jeszcze w wyjście z grupy? U siebie zostały wam już tylko dwa mecze...

- Tak, wierzę. Powinniśmy zwyciężać na własnym stadionie. W pierwszym meczu nie wyszło, ale teraz będziemy musieli po prostu urwać jakieś punkty na wyjeździe. Stać nas na to.

- Jak będzie z Fulham i Twente, skoro z Odense było tak trudno?

- Ale przecież Odense to dobry zespół! Przypominam, że miesiąc temu wygrali z hiszpańskim Villarrealem. Porażka z Duńczykami boli, jednak wstydu nam nie przynosi, tym bardziej że naprawdę niewiele zabrakło nam dziś do sukcesu.

Najnowsze