Jerzy Dudek: Uważam, że Robert Lewandowski powinien znaleźć się na podium TOP3 Złotej Piłki

2015-12-02 13:15

Jerzy Dudek (42 l.) jest zawiedziony, że wśród trzech nominowanych do „Złotej Piłki” nie ma Roberta Lewandowskiego (27 l.). Były gracz Realu nie traci jednak nadziei, że kapitan polskiej kadry jeszcze wskoczy na podium tego plebiscytu. A pomóc może w tym "Lewemu" transfer do Realu. Dudek jest gorącym zwolennikiem takiego rozwiązania.

"Super Express": - Lewandowski pierwszy, Ronaldo drugi, Messi trzeci. Tak ułożyłeś swoją kolejność do „Złotej Piłki”. Jesteś zawiedziony brakiem Roberta wśród nominowanych?

Jerzy Dudek: - Bardzo. Uważam, że "Lewy" zasłużył, aby na podium się znaleźć. Skoro nie ma jego, to zapytam, dlaczego jest Neymar, a nie na przykład Suarez? Z Barceloną Luis osiągnął to samo, co Neymar, a pod nieobecność Messiego strzelał gole w każdym meczu. Nie chcę powiedzieć, że "Lewy" był trochę dyskryminowany, bo to złe słowo, ale moim zdaniem powinien być wśród najlepszych.

- Ale nawet w Polsce nie było jednomyślności. Niektórzy argumentowali, że zaślepiło nas pięć goli w meczu z Wolfsburgiem, a „Złota Piłka” to nagroda za cały rok, a nie jeden wyskok.

- Bzdura kompletna. Przecież on w całym tym okresie strzelił grubo ponad 30 goli dla Bayernu, eliminacje Euro skończył jako król strzelców, a został też uznany za najlepszego gracza kwalifikacji. To nie był jednorazowy wyczyn.

- Słyszałem opinie: nic się nie stało, niech Lewandowski błyśnie za rok. Dożyjemy polskiego zwycięzcy „Złotej Piłki”?

- Messi zdobył cztery razy to trofeum, Cristiano trzy razy. Dzielą je między sobą od siedmiu lat. Ta hegemonia musi się kiedyś skończyć. Messi już miał kontuzję, która wykluczyła go na długo. U Ronaldo zobaczymy ile jeszcze wystarczy sił i motywacji, żeby dalej grać na takim poziomie.  Potrafię sobie wyobrazić sytuację, w której to Lewandowski ich wyprzedza, choć będzie to bardzo trudne. Moim zdaniem miejsce w pierwszej trójce to już jest gigantyczny sukces dla każdego piłkarza. Oby w przypadku Roberta sprawdziło się, że do trzech razy sztuka.

- W swojej trójce Ronaldo umieściłeś wyżej od Messiego. To chyba, delikatnie mówiąc, przesada?

- OK, przyznaję, że w tym przypadku wpisałem Cristiano wyżej trochę po koleżeńsku.

- Nie brak opinii, że droga Lewandowskiego do podium „Złotej Piłki" wiedzie przez Madryt. Jesteś zwolennikiem jego transferu do Realu? Bo "Królewscy" mocno się nim interesują.

- Jak najbardziej! Real szuka "dziewiątki" już od czasów Mourinho, który chciał nawet sprowadzić Drogbę, ale bał się, że Didier jest za stary na Real. Z całym szacunkiem dla Benzemy, jednak jest zbyt chimeryczny. Lewandowski to dla Realu idealne rozwiązanie.

Zobacz: Robert Lewandowski nie dostanie Złotej Piłki, ale ma cztery rekordy Guinnessa!

- Bayern twierdzi, że Polak nie jest na sprzedaż, ale jeśli Florentino Perez, prezes Realu, się uprze, to…

- To zrobi wszystko, żeby Lewandowski zagrał w Madrycie. Kiedyś Perez obiecał, że jeśli wybiorą go na prezesa, to ściągnie, choćby za 100 milionów, Zidane'a. Słowa dotrzymał. Potem Cristiano Ronaldo. Prezes z reguły trafia z wielkimi transferami. "Lewy" też byłby strzałem w dziesiątkę.

- Za jedyne?

- 70-80 milionów euro. Myślę, że od takiej kwoty Bayern mógłby się zastanawiać nad sprzedażą. To dużo, ale niewykluczone, że Real będzie miał pieniądze na przykład ze sprzedaży Bale’a. Wydawało się, że to kompletny piłkarz, a jednak ta przygoda z hiszpańską piłką nie jest tak udana jak wielu by sobie tego życzyło.

- Pytanie, kto byłby trenerem "Lewego" w Madrycie. Posada Rafy Beniteza wisi na włosku.

- Dopóki Real gra w Lidze Mistrzów, to Benitez jest bezpieczny.  Bo fajnie jest triumfować w lidze hiszpańskiej, ale dla tamtejszych drużyn priorytetem jest Champions League. Benitez to taki trener, który potrzebuje czasu i zaufania. Pytanie czy go dostanie. Real to nie Napoli, nie Liverpool, nawet nie Chelsea. Tu niecierpliwość jest duża. A przecież jego początek w Liverpoolu też był taki sobie, przez pierwszych siedem miesięcy  różnie to bywało. Pierwszym wielkim impulsem było wygranie przez nas Ligi Mistrzów.  Do tej pory Benitez pracował w zespołach, gdzie co najmniej 70 % graczy go słuchało, bez względu na wyniki. W Realu, zwłaszcza przy braku rezultatów, może być odwrotnie: 70% nie posłucha. I pytanie jak Rafa sobie z tym poradzi.

Czytaj: Mathieu Valbuena przerwał milczenie w sprawie seksafery: Karim Benzema robił ze mnie głupka!

- Mało który kibic Realu wierzy, że w tym sezonie klub z Madrytu odzyska mistrzostwo. A ty?

- Co roku na przełomie roku dywaguje się na ten temat. A jeszcze nikt nie wygrał tytułu w tym okresie. Zobaczymy. Ale może być bardzo trudno, bo po pierwsze, Barcelona ma potężną siłę ognia, a po drugie, trenera, który pracuje już tam od jakiegoś czasu. Czyli Barca jest bardziej ułożona, a Real Beniteza dopiero się tworzy. To na pewno działa na korzyść klubu z Katalonii.

- Ogromne kłopoty ma Benzema, oskarżony o udział w szantażowaniu kolegi z kadry. Znasz Karima. Spodziewałeś się czegoś takiego?

- Absolutnie nie. Przesiedzieliśmy z Benzemą trzy lata w szatni Realu i jestem zdziwiony tym, co teraz o nim słyszę. Zawsze odbierałem go jako fajnego, grzecznego chłopaka. Tyle że został bogatym człowiekiem w bardzo młodym wieku, a młodzież nie zawsze z czymś takim sobie radzi i pakuje się w różne kłopoty.

Najnowsze