Glik "Zbawiciel" wychwalany przez francuską prasę po Lidze Mistrzów!

2016-09-28 21:29

Kamil Glik (28 l.) wyrasta na czołowego... strzelca AS Monaco. Reprezentant Polski w doliczonym czasie (95. minuta) zdobył gola na 1:1 w meczu z Bayerem Leverkusen, ratując klubowi punkt i ponad 2 mln zł, bo tyle UEFA płaci za "oczko" zdobyte w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Francuska prasa ubóstwia bramkostrzelnego Glika!

To dopiero początek sezonu, a Glik ma już na koncie trzy bramki dla Monaco. Jego piękny wolej w meczu z Bayerem wzbudził zachwyt we Francji i... wściekłość w szeregach Leverkusen.

- Jestem pewien, że ten obrońca już nigdy takiego gola nie strzeli - pieklił się Roger Schmidt, trener zespołu z Leverkusen. Dzięki temu trafieniu Polak trafił na czołówkę dziennika "L'Equipe", który w komentarzu napisał wprost: "Czapki z głów przed Glikiem". Również "Le Parisien" bardzi chwali naszego rodaka. "Glik, Glik, boom!" - to określenie dobrze pasuje do bomby, jaką w ostatnich sekundach polski obrońca posłał na bramkę Leverkusen. Nowy przydomek filarowi Monaco nadał też "L'Est Republicain", określając go mianem "pompier polonais", czyli "polskim strażakiem", ze względu na to, że gasi boiskowe pożary Monaco.

- Nie miałem żadnej innej opcji, pozostał mi tylko strzał - mówił na gorąco nowy idol fanów Monaco. - To jeden z najpiękniejszych goli w mojej karierze!

W sobotę dzięki Glikowi Monaco awansowało na szczyt tabeli Ligue 1 (potem zluzowała je Nicea). We wtorek bramka Polaka sprawiła, że jego klub utrzymał prowadzenie w grupie E Ligi Mistrzów. Nic zatem dziwnego, że najczęstsze określenie we francuskiej prasie pod adresem Polaka to "Le sauveur", czyli "zbawiciel", "wybawca". Po meczu stadion Monaco skandował tylko jedno nazwisko: "Glik, Glik, Glik!", a na tym obiekcie takie fetowanie piłkarza zdarza się niezwykle rzadko.

We francuskiej prasie mnóstwo pochwał zbiera już nie tylko sam piłkarz, ale także klub, bo 11 mln euro wydane na reprezentanta Polski wygląda teraz jak świetna okazja. W dyskusję na forach włączają się coraz liczniej kibice angielskich klubów, którzy chętnie widzieliby Polaka u siebie. A skoro o internecie mowa, Glik (pośrednio) robi furorę również z innego powodu. Marcel Desailly, była gwiazda reprezentacji Francji, nagrywał na telefon (na żywo) swój komentarz do kończącego się meczu Monaco - Leverkusen, stojąc niedaleko linii bocznej. Miał bardzo dobry "timing", bo w tle uchwycił trafienie Polaka. Sprawiło mu to ogromną radość. Były gracz Milanu, 116-krotny reprezentant Francji, cieszył się jak dziecko. I z gola, i z tego, że zachował się jak rasowy kamerzysta. Jego nagranie szybko stało się hitem sieci.

Najnowsze