Na murawie Ronaldinho, Francesco Totti, Edgar Davids, Rui Costa czy Diego Maradona, na trybunach papież Franciszek, a i cel meczu szczytny - zebranie pieniędzy na odbudowanie zniszczonego przez sierpniowe trzęsienie ziemi miasteczka Amatrice w środkowych Włoszech. Hasło meczu "Złączeni na rzecz pokoju" najwyraźniej jednak niespecjalnie trafiło do wspomnianego Maradony, który tuż po zakończeniu pierwszej połowy wdał się w awanturę z innym słynnym Argentyńczykiem - Juanem Sebastianem Veronem.
Gdy obaj schodzili z boiska dość żwawo dyskutowali, ale sytuacja zaogniła się tuż przed wejściem do tunelu prowadzącego do szatni. Maradona zaczął wygrażać palcem młodszemu koledze, krzyczeć w jego kierunku, a gdyby nie inne osoby, które ostatecznie go powstrzymały, to zapewne ruszyłby w jego kierunku w inny sposób przekazać swoje racje.
A wszystko to przed telewizyjnymi kamerami! I według nieoficjalnych informacji nie był to koniec sporu, bo w drodze do szatni Maradona długo nie potrafił się uspokoić. Ponoć wykrzykiwał w kierunku Verona różne wulgaryzmy, m.in. nazwał go skur***. A wszystko to na oczach kibiców podczas meczu charytatywnego... Tak zwyczajnie nie wypada.
A co wywołało cały konflikt? Na pewno nie wydarzenia boiskowe. Zagraniczne media twierdzą, że mogło pójść o dawne zaszłości między panami. Obaj pracowali razem, gdy Maradona był selekcjonerem reprezentacji Argentyny, a Veron w tym czasie grał w barwach "Albicelestes".
Poza wspomnianymi wyżej zawodnikami udział w meczu wzięli też m.in. Hernan Crespo, Roberto Carlos, Gianluca Zambrotta, Cafu, Robert Pires czy Antonio Di Natale. Zespół Maradony wygrał to spotkanie 4:3, a Argentyńczyk zaliczył asystę przy trafieni Francesco Tottiego.